W poniedziałek w głównym wydaniu wiadomości w Pierwym Kanale doszło do niecodziennej sytuacji. Dziennikarka tej stacji Marina Owsiannikowa wbiegła do studia, w którym trwał program na żywo i zaczęła wykrzykiwać antywojenne hasła. Miała również ze sobą transparent, na którym napisała: "No war (Żadnej wojny)" i "Nie wierzcie propagandzie". Tekst był napisany w dwóch językach - po angielsku i rosyjsku. Wcześniej Marina Owsiannikowa zamieściła w sieci nagranie, w którym tłumaczyła, że pracuje w stacji, której się wstydzi z uwagi na fakt, że w rosyjskiej telewizji rozprzestrzeniana jest propaganda. Zachęciła również do antywojennych protestów. "Nie bójcie się. Wszystkich nas nie pozamykają w więzieniach" - mówiła. Protest rosyjskiej dziennikarki to "ustawka"? Podejrzane szczegóły nagrania Kilkanaście godzin później dziennikarka pojawiła się w sądzie, gdzie usłyszała wyrok - 30 tys. rubli grzywny. Było to spore zaskoczenie, ponieważ niedawno w Rosji zmieniono prawo, na mocy którego za krytykę działań Rosji w Ukrainie można się spodziewać nawet 15 lat więzienia. Na łagodność kary i inne kwestie związane z wystąpieniem dziennikarki uwagę zwrócił ukraiński parlamentarzysta Roman Hryszczuk. Zamieścił on analizę, z której wyłania się jeden wniosek - cała akcja demonstracyjna była "ustawką". Jak przekonuje parlamentarzysta, świadczą o tym m.in. słowa, które Marina Owsiannikowa wypowiada na nagraniu zamieszczonym w sieci. Jego zdaniem, kiedy dziennikarka mówi o "braterskich narodach" Rosji i Ukrainy przekazuje światu rdzeń rosyjskiej propagandy. "To dla Rosjan argument dla usprawiedliwienia okupacji - jesteśmy braćmi i powinniśmy żyć w jednym kraju" - pisze Hryszczuk. Parlamentarzysta dodaje także, że użycie na transparencie słów po angielsku, którymi w przekazach rzadko posługują się Rosjanie, to ukłon w stronę zachodnich odbiorców. Tym samym, pisze Hryszczuk, celem takiej akcji może być spowodowanie, że Zachód zacznie dyskutować o "dobrych i złych Rosjanach", co rozmyje obraz toczącej się w Ukrainie wojny. "Nie ufajcie absolutnie niczemu, co widzicie w rosyjskiej telewizji" - dodaje.