59-letni prowadzący propagandowe show z zaproszonymi gośćmi w państwowej telewizji Rossija 1 oraz autor internetowej audycji "Sołowjow na żywo", jest znany ze swojej ostentacyjnej niechęci do zachodnich polityków, a przede wszystkim - do walczącej z rosyjskim agresorem Ukrainy. Telefon w trakcie propagandowego programu. "Dzwoni mój przyjaciel, Steven Seagal" Tym razem Władimir Sołowjow podzielił się ze swoimi widzami bliską znajomością z innym wielbicielem Rosji i Putina, którego nazwisko zna chyba każdy fan filmów sensacyjnych lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Ale zanim jego program przerwał rzekomy telefon "od przyjaciela" z USA, publicysta nie szczędził krytyki adresowanej w kierunku doradcy szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy, Antona Heraszczenki. Odnosił się przy tym do wpisu na Twitterze ukraińskiego polityka z 31 stycznia, który opublikował fragment programu Sołowjowa poświęcony "zbrodniarzowi wojennemu", Elonowi Muskowi. Główny zainteresowany odpowiedział w komentarzu do nagrania, że "i tak źle, i tak niedobrze", mając na myśli zarzuty dotyczące technologicznego wspierania przez niego ukraińskiej armii. Nie uszło to uwadze Sołowjowa, który za przetłumaczenie własnej wypowiedzi o amerykańskim miliarderze nazwał Heraszczenkę "degeneratem". Oglądający program mogli w tym czasie zobaczyć ekran smartfona, gdzie Sołowjow wyświetlał przytaczany wpis. Wypowiedź propagandysty w pewnym momencie została zakłócona przez komunikat, który pojawił się na górze ekranu wyciszonego urządzenia. Z napisu na nim wynikało, że do prowadzącego telefonował Steven Seagal, amerykański aktor mieszkający obecnie w Rosji, który chętnie przyznaje się do bliskich relacji z Putinem. Sołowjow pośpiesznie wyjaśnił, kto do niego dzwoni i że nie może w tej chwili rozmawiać. Postanowił jednak niezwłocznie odpowiedzieć na nieudaną próbę kontaktu. O tym, jak wyglądała ta scena, można dowiedzieć się z wideo udostępnionego przez Heraszczenkę. - Przepraszam... Moi przyjaciele nie wiedzą, że jestem na żywo, jednym z nich jest Steven Seagal, który akurat do mnie dzwoni. Odbiorę - powiedział na antenie Sołowjow. - Steven, prowadzę teraz transmisję! - poinformował po angielsku, a następnie kontynuował swój wywód o Musku. - To się zdarza, przepraszam was - dodał. Jednocześnie wyjawił, że "pisze SMS-a do Stevena, bo nie może rozmawiać". Internauci nie dali się jednak zwieść pozorom i zauważyli pewien szczegół, który mocno rzuca się w oczy, a właściwie "uszy" na nagraniu. Pomimo znajdującego się tuż przy słuchawce mikrofonu, nie słychać żadnego sygnału ani głosu wydobywającego się z telefonu. Trudno więc zweryfikować, czy cała sytuacja nie była tylko słabo wyreżyserowaną kolejną propagandową "sztuczką" proklemowskiego publicysty.