"Rosja musi być gotowa do ataku jądrowego w razie gdyby Polska i Litwa zaatakowały Kaliningrad" - powiedział w w programie "60 minut" rosyjskiej telewizji propagandysta Igor Korotczenko, redaktor naczelny czasopisma "Nacjonalna Obrona", związanego z władzami Rosji. "Nigdy nie wiadomo, co będzie konieczne" Na jego wypowiedź zwrócił uwagę Anton Heraszczenko, doradca szefa MSW Ukrainy, który zamieścił fragment wypowiedzi z napisani na Twitterze. "Nigdy nie wiadomo, co będzie konieczne w ramach specjalnej operacji wojskowej" - mówił propagandysta. Nie wykluczył, że trzeba będzie "uderzyć w centra logistyczne czy produkcji ciężkiego sprzętu pancernego lub czołgów na terytorium krajów NATO". "Teoretycznie nie możemy wykluczyć niczego" - powiedział, przy czym jego wypowiedź ilustrowały nagrania ciężkich myśliwców bombardujących zdolnych do przenoszenia głowic nuklearnych.Jest bardzo ważne, aby nie było to robione w ramach "opcji do wykonania w trzy dni". Atak jądrowy "musi być wyćwiczony do automatyzmu" "Te możliwości muszą być ćwiczone już teraz, w razie wydarzeń takich jak atak Polski na Białoruś, czy atak Polski i Litwy na obwód kaliningradzki" - powiedział. Spotkanie prezydentów we Lwowie. Podpisano ważną deklarację"Wszystkie niezbędne środki związane z użyciem przez Rosję taktycznej broni jądrowej przeciwko agresorowi, muszą być przećwiczone aż do automatyzmu, zarówno na poziomie decyzji politycznych i militarnych oraz praktycznego wdrożenia" - stwierdził propagandysta."To powinno zostać wykonane teraz" - dodał. Propagandysta: "Służę Rosji" W grudniu ubiegłego roku Korotczenko zamieścił na Twitterze swoje zdjęcie z ministrem obrony Federacji Rosyjskiej Siergiejem Szojgu. "Dziś w Ministerstwie Obrony Federacji Rosyjskiej. Najwyższa nagroda za moją pracę w 2022 roku" - napisał 26 grudnia. "Służę Rosji" - deklarował we wpisie. Putin nie wytrzymał. Zbeształ wicepremiera: Dlaczego udajesz głupca?