Najeźdźcom nie udaje się namówić do współpracy specjalistów z Ukrainy, chociaż wróg podejmuje w tym celu wszelkie możliwe starania - od obiecywania wysokich gratyfikacji finansowych po groźby i uprowadzanie pracowników elektrowni. Personel przywieziony z Białoruskiej Elektrowni Atomowej w Ostrowcu powinien być znacznie bardziej lojalny i dyspozycyjny. Agresorzy potrzebują bowiem zaufanych fachowców - takich, którzy będą dokonywać napraw usterek powstałych w wyniku rosyjskich prowokacji - czytamy w komunikacie Enerhoatomu na Telegramie. Enerhoatom: Do elektrowni może przybyć około 150 pracowników z Białorusi Państwowy koncern przewiduje, że do obiektu może przybyć około 150 pracowników z Białorusi. Jak dodano, Rosjanie podejmują takie desperackie działania, ponieważ na terenie obiektu panuje "katastrofalna" sytuacja, jeśli chodzi o liczebność wykwalifikowanego personelu. Zaporoska Elektrownia Atomowa, największa siłownia jądrowa w Europie, znajduje się w Enerhodarze, na zajętych przez Kreml terenach obwodu zaporoskiego, który Rosja usiłuje oderwać od Ukrainy. Elektrownia została opanowana przez agresora w marcu ubiegłego roku, a następnie teren obiektu był wielokrotnie ostrzeliwany. Władze Ukrainy alarmowały, że są to zagrażające bezpieczeństwu prowokacje wroga. Zakaz wstępu na teren elektrowni dla ponad tysiąca pracowników 11 stycznia ukraiński sztab generalny poinformował, że rosyjscy okupanci odebrali przepustki i zabronili wstępu na teren elektrowni około 1,5 tys. pracownikom, którzy odmówili przyjęcia rosyjskich paszportów i zawarcia kontraktów z koncernem Rosatom. Kilka dni wcześniej sztab powiadomił, że około 3 tys. pracowników zostało zmuszonych do przyjęcia obywatelstwa wroga, a w Enerhodarze wycofano z obiegu ukraińską hrywnę. Wprowadzenie w mieście rosyjskiego rubla nastąpiło na skutek pogróżek pod adresem lokalnych przedsiębiorców, straszonych karami i konfiskatą mienia, jeśli będą nadal używali hrywny.