W sobotę wieczorem szef Grupy Wagnera, a wcześniej także białoruska agencja Belta, poinformowali, że osiągnięto porozumienie, a bojownicy Prigożyna zaczynają wracać do swoich baz. W komunikatach podkreślano, że zawarto rozejm i rozwiązano konflikt pokojowo, bez żadnych ofiar. Bunt wagnerowców w Rosji. Kilkanaście ofiar w szeregach rosyjskiej armii Sam "Kucharz Putina" powiedział w oświadczeniu, że wydał rozkaz odwrotu, "by uniknąć rozlewu krwi". Jak się jednak okazuje, do rozlewu krwi podczas zbrojnego ataku Grupy Wagnera na jednostki podległe rosyjskim władzom faktycznie doszło.Informacje o 15 ofiarach śmiertelnych wśród rosyjskich żołnierzy przekazał ukraiński portal Focus, powołując się na rosyjskie media lojalne wobec Kremla.Większość zabitych to członkowie załóg śmigłowca szturmowego i samolotu transportowego, które zostały zestrzelone w sobotę przez bojowników Grupy Wagnera. W momencie największej eskalacji napięcia wagnerowcy zestrzelili należący do armii samolot transportowy Ił-18 i śmigłowiec szturmowy Ka-52. Zginęli wszyscy wojskowi znajdujący się na pokładzie tych maszyn, czyli prawdopodobnie kilkanaście osób - poinformował serwis, powołując się na rosyjskie kanały na Telegramie. Jak podkreślono, ministerstwo obrony w Moskwie jak dotąd nie potwierdziło żadnych strat wśród żołnierzy regularnych sił zbrojnych. Próba przewrotu w Rosji. Prigożyn ruszył na Moskwę W piątek właściciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn stwierdził, że oddziały rosyjskiej armii zaatakowały obóz jego bojowników, powodując liczne ofiary. Zapowiedział "przywrócenie sprawiedliwości" w armii i domagał się odsunięcia od władzy skonfliktowanego z nim ministra obrony Siergieja Szojgu. Wagnerowcy opanowali sztab Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie skierowali swoje siły na Moskwę. Z medialnych doniesień wynikało także, że wagnerowcy zajęli wszystkie obiekty wojskowe w oddalonym o 550 km od Moskwy Woroneżu. Z uwagi na zagrożenie rosyjskie władze zdecydowały się nawet na zniszczenie składu paliw, by zasoby te nie trafiły w ręce bojowników Prigożyna. Jednak po upływie doby, w sobotę wieczorem, Prigożyn ogłosił odwrót. Decyzja ma być rezultatem negocjacji przeprowadzonych z białoruskim autorytarnym liderem Alaksandrem Łukaszenką, które były prowadzone w porozumieniu z Władimirem Putinem. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!