Według informacji "Spiegla" o wydarzeniach w Rosji dyskutowano podczas sobotniego spotkania przedstawicieli resortów spraw zagranicznych i obrony z parlamentarzystami. Dyrektor polityczny niemieckiego MSZ Tjorven Bellmann oraz parlamentarna sekretarz stanu ds. obrony Siemtje Möller wyraziły pogląd, że Prigożyn spodziewał się większej przychylności rosyjskich służb. "Prigożyn nie otrzymał wsparcia, na które liczył od rosyjskich sił państwowych przy próbie zamachu stanu i dlatego powstrzymał masz na Moskwę" - miały przekazać Bellmann i Möller. Przedstawicielki rządu i parlamentu nie były w stanie udzielić dokładnych informacji na temat treści porozumienia zawartego między Kremlem a Prigozynem. Politycy nie wiedzieli też, gdzie aktualnie przebywa Władimir Putin, minister obrony Siergiej Szojgu oraz szef sztabu generalnego Walerij Gierasimow. "Der Spiegel" dodaje, że komisje spraw zagranicznych i obrony spotkają się na specjalnym posiedzeniu na początku tygodnia. Szefowa komisji obrony: Upokorzenie dla Putina Szefowa komisji obrony Bundestagu Marie-Agnes Strack-Zimmermann w niedzielę stwierdziła, że bunt wagnerowców to upokorzenie dla prezydenta Rosji. - Takiego zdarzenia jeszcze nie było w życiu politycznym Putina. Do tego momentu było to z pewnością niewyobrażalne dla całego świata, w Rosji i poza nią - podkreśliła w rozmowie z portalem RedaktionsNetzwerk Deutschland (RND). - Możliwe, że w ciągu ostatnich 24 godzin w wewnętrznej strukturze władzy w Moskwie pojawiło się pierwsze pęknięcie. Kilka takich pęknięć może w przyszłości zagrozić całej stabilność rządu - powiedziała parlamentarzystka dodając, że Niemcy nadal będą wspierać Ukrainę "humanitarnie, gospodarczo i przez dostawy broni". Prigożyn wysłany na Białoruś W piątek szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn stwierdził, że oddziały rosyjskiej regularnej armii zaatakowały obóz jego bojowników, powodując liczne ofiary. Zapowiedział "przywrócenie sprawiedliwości" w armii i domagał się odsunięcia od władzy skonfliktowanego z nim ministra obrony Siergieja Szojgu. Wagnerowcy opanowali sztab Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie skierowali swoje siły na Moskwę. Jednak po upływie doby, w sobotę wieczorem, Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem negocjacji białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem. W efekcie negocjacji Prigożyn został "wysłany" na Białoruś, a część członków Grupy Wagnera podpisała kontrakty z rosyjskim MON-em. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!