Wyjazd organizowany jest w porozumieniu z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem i przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Celem wizyty jest potwierdzenie jednoznacznego poparcia całej Unii Europejskiej dla suwerenności i niepodległości Ukrainy oraz przedstawienie szerokiego pakietu wsparcia dla państwa i społeczeństwa ukraińskiego. Zobacz też: Wojna Rosja-Ukraina. Media: Rakiety trafiły w budynki mieszkalne w centrum Kijowa Wojna w Ukrainie. Rzecznik rządu: Europa musi dać silny sygnał dla pokoju "Europa musi dać silny sygnał dla pokoju! Musi zagwarantować niepodległość i integralność terytorialną Ukrainy!" - napisał na Twitterze rzecznik rządu Piotr Müller. Premier Mateusz Morawiecki napisał na Facebooku, że "w tak przełomowych dla świata chwilach naszym obowiązkiem jest być tam, gdzie wykuwa się historia. Bo nie chodzi o nas, tylko o przyszłość naszych dzieci, które zasługują, by żyć w świecie wolnym od tyranii". Wizyta przygotowywana od wielu dni Jak dowiedziała się Interia, wizyta miała być przygotowywana od wielu dni w porozumieniu ze stroną ukraińską, Unią Europejską i Amerykanami. Politycy jadą do stolicy Ukrainy pociągiem. Jak przekazał Michał Dworczyk, skład ok. godz. 8 przekroczył granicę polsko-ukraińską. Po godz. 12 Dworczyk podał, że delegacja minęła Lwów. O wizycie delegacji poinformowana jest społeczność międzynarodowa za pośrednictwem organizacji międzynarodowych, w tym ONZ. Dworczyk podczas konferencji prasowej stwierdził, że delegacja polityków do Kijowa "de facto reprezentuje Unię Europejską, Radę Europejską". Dodał, że wizyta był przygotowywana od wielu dni w ścisłej tajemnicy, a kierunkowe decyzje dotyczące wyjazdu zapadły na szczycie w Wersalu. W Kijowie ma zostać zaprezentowany pakiet konkretnego wsparcia dla Ukrainy. Jest zaplanowana wspólna konferencja prasowa premierów. Pytanie o bezpieczeństwo polskich władz Dworczyk został zapytany przez dziennikarzy o bezpieczeństwo polskich polityków. - Dzisiaj trzeba zrobić wszystko, żeby powstrzymać rosyjskiego agresora. Niebezpieczeństwo, jakie trzeba podejmować w takich sytuacjach, jest czymś nieuniknionym. Natomiast zawsze waży się ryzyka z tym związane. Tutaj po analizie na poziomie nie tylko polskim (...), podjęto decyzję, że wyjazd musi być przeprowadzony - mówił. Szef KPRM stwierdził również, że pytanie o udział w delegacji do Kijowa to pytanie o indywidulany udział każdego z przywódców europejskich. - To nie jest tak, że wyjazd był utrzymywany w tajemnicy. Nie wszyscy się zdecydowali wziąć w nim udział - zdradził w rozmowie z dziennikarzami.