Jak podkreśliła Humeniuk, pożar w bazie paliw w Sewastopolu spowodował duże zaniepokojenie wśród mieszkańców okupowanego Krymu i wśród wojskowych. Panika na Krymie. Uciekają nawet rodziny wojskowych Rzeczniczka zaznaczyła, że "wszystkimi możliwymi szlakami" z półwyspu wyjeżdżają ludzie. Ewakuują się nawet rodziny rosyjskich wojskowych. Media ukraińskie opublikowały nagranie, na którym widać korek samochodów na Moście Krymskim, łączącym półwysem z Krajem Krasnodarskim w Rosji. Wcześniej sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy przekazał, że pożar wywołał panikę na Krymie. Według sztabu w wyniku sobotniego pożaru zniszczonych zostało ok. 10 zbiorników z produktami naftowymi o łącznej pojemności ok. 40 tys. ton. Czytaj więcej: Pożar na Krymie. Kłęby czarnego dymu nad Sewastopolem Pożar w rosyjskiej fabryce W sobotę informowano też o pożarze na terenie fabryki w Permie. W tamtejszych zakładach wytwarzany jest sprzęt metalurgiczny i wojskowy. Jak zauważa portal RBC Ukraina, to jedyna firma w Rosji produkująca reaktywny system ognia salwowego. "Po przybyciu na miejsce ustalono, że pali się skrzynia transformatora. Aby ugasić pożar, ściągnięto siły z rosyjskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Na miejsce przybyło 37 osób i 10 sztuk sprzętu" - podały w sobotę lokalne władze. Krytyczny punkt zwrotny wojny W piątek minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow powiedział, że "przygotowania do nadchodzącej kontrofensywy dobiegają końca". Przyznał, że wojsko przechodzi szkolenie z użycia broni dostarczanej przez Zachód. Jak pisze w niedzielę "The Kyiv Independent", "oczekuje się, że wynik kontrofensywy będzie krytycznym punktem zwrotnym w wojnie, który zadecyduje, czy Ukraina odzyska więcej swojego terytorium, czy też zostanie zmuszona przez sojuszników do spotkania się z Rosją przy stole negocjacyjnym".