Szefostwo Komunikacji Strategicznej Biura Szefa Obrony Sił Zbrojnych Ukrainy podało, że rosyjscy żołnierze zmobilizowani na mocy dekretu Władimira Putina o "częściowym" zaciągu do armii nie otrzymują amunicji. "W strefie walk na południu Ukrainy zmobilizowani rosyjscy żołnierze są zmuszani do przemieszczania się z rozładowaną bronią" - pisze centrum na Telegramie. Dodając, że rosyjscy dowódcy obawiają się buntu powołanych na ukraiński front.. "Cała amunicja podróżuje osobno" - informuje ukraińska armia. "Rezultat (takich działań) łatwo przewidzieć - (to) śmierć albo wzięcie do niewoli" - dodano w komunikacie na Telegramie. Mobilizacja może objąć nawet 1,2 mln mężczyzn Prezydent Władimir Putin wydał 21 września dekret o częściowej mobilizacji na wojnę z Ukrainą oraz zagroził "użyciem wszelkich środków", by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem ze strony Zachodu. Według oficjalnych przekazów Kremla pod broń ma zostać powołanych około 300 tys. rezerwistów, lecz w ocenie niezależnego portalu Meduza mobilizacja może objąć nawet 1,2 mln mężczyzn, głównie spoza dużych miast. Władimir Putin: Ostrzał Ukrainy to odwet za Most Krymski Tuż po decyzji Putina pojawiło się wiele doniesień o chaosie organizacyjnym podczas mobilizacji. Do wojska powoływano m.in. osoby niepełnosprawne i bez doświadczenia w armii. Odnotowywano liczne przypadki pijaństwa wśród poborowych, alarmowano też o fatalnych warunkach zakwaterowania rezerwistów i niskiej jakości wydawanej im broni. Po zarządzeniu zaciągu setki tysięcy Rosjan próbują opuścić kraj i uniknąć wysłania na front. Osoby uciekające przed służbą w armii starają się przedostać m.in. do Finlandii, Kazachstanu, Mongolii i Gruzji. Pod koniec września niezależne media powiadomiły, że na granicach z Finlandią, Gruzją i Kazachstanem powstają punkty mobilizacyjne, w których mężczyźni otrzymują wezwania do wojska.