Wyjaśnienie stanowiska węgierskiego rządu pojawiło się na oficjalnym profilu facebookowym Petera Szijjarto. Zdaniem przedstawiciela władz w Budapeszcie sam pomysł powstania uchwały był odpowiedni, jednak finalna formuła była nie do przyjęcia dla węgierskiego rządu. "Rada Europy ma obecnie 75 lat, mogłaby być świetną platformą do zawarcia pokoju, ale po wykluczeniu Rosjan ta szansa została utracona" - napisał. "Zamiast fantazjować o wojnie nuklearnej, w końcu potrzebujemy prawdziwych rozmów pokojowych. Prawdziwe rozmowy mogą się odbyć tylko wtedy, gdy wszystkie walczące strony zasiądą przy stole" - dodał. Według Szijjarto największym błędem, już u samej podstawy prac, było wzięcie pod uwagę wyłącznie formuły pokojowej prezentowanej przez Ukrainę i prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Polityk stwierdził, że należało realnie zastanowić się nad propozycjami złożonymi między innymi przez Pekin. "Inni też przedstawiali plany pokojowe, które nie są gorsze od ukraińskiego prezydenta. Prosiłem o uwzględnienie innych planów pokojowych w uchwale Rady Europy. Większość to odrzuciła. Dlatego zawetowałem uchwałę" - wyjaśnił. Peter Szijarto o "czerwonej linii" NATO. "To nie nasza wojna" Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto wielokrotnie w ostatnich tygodniach wyrażał negatywne zdanie na temat pomocy Ukrainie udzielanej przez kraje Zachodu. W rozmowie z francuską telewizją LCI węgierski polityk przekonywał, że propozycje prezydenta Emmanuela Macrona dotyczące wysłania żołnierzy NATO na ukraiński front to przekroczenie "czerwonych linii". - Jeśli w Ukrainie znajdą się europejscy lub amerykańscy żołnierze będzie to oznaczać, że przekroczyliśmy czerwoną linię wytyczoną przez NATO. Jeśli choć jedno państwo członkowskie NATO wyśle swoje wojska będzie to oznaczać bezpośredni konflikt z Rosją, co oznacza trzecią wojnę światową - mówił. Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja. Minister kolejny raz podkreślił, że władze w Budapeszcie uznają trwający w Ukrainie konflikt za regionalny, w który nie należy się bezpośrednio angażować. - To nie jest nasza wojna, bo nikt nie zaatakował Europy. To bardzo niebezpieczne eskalowanie konfliktu (ze strony NATO - red.) - mówił. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!