O wybuchu, dobrze słyszalnym w centrum miasta, poinformował lojalny wobec władz ukraińskich mer Iwan Fedorow. Ocenił on, że w pierwszym dniu pseudoreferendum Rosjanom zależy, by ludzie nie wychodzili na ulice, dlatego strach wywołany eksplozjami jest okupantom na rękę. Przyczyna wybuchu nie jest znana. Według Fedorowa ustalane są informacje o ofiarach - przekazała agencja UNIAN. "Terror okupantów narasta. O 7 rano w Melitopolu rozległ się głośny wybuch, który dobrze odczuli mieszkańcy w centrum miasta. Ludzie boją się opuszczać swoje domy" - napisał Fedorow. Fedorow ostrzegł mieszkańców, by omijali miejsca, gdzie znajdują się żołnierze rosyjscy i sprzęt wojskowy. "Zbieramy informacje, ale jedno można powiedzieć na pewno. Mieszkańcy Melitopola powinni trzymać się jak najdalej od rosyjskiego sprzętu wojskowego i żołnierzy. W ich pobliżu ciągle coś eksploduje" - podkreślił mer. Pseudoreferenda na okupowanych terytoriach Ukrainy Władze samozwańczych tzw. republik ludowych, powołanych przez prorosyjskich separatystów w obwodach donieckim i ługańskim na wschodzie Ukrainy, zamierzają przeprowadzić w dniach 23-27 września pseudoreferenda mające na celu włączenie tych okupowanych przez Rosję terytoriów w skład Federacji Rosyjskiej. Podobny zamiar ogłosili rosyjscy namiestnicy w częściowo okupowanych obwodach chersońskim i zaporoskim na południu Ukrainy. Unia Europejska obiecała wprowadzić nowe sankcje przeciwko Rosji w związku z przeprowadzeniem"referendów" na okupowanych terytoriach Ukrainy. USA i NATO potępiły z kolei rosyjskie plany dotyczące "głosowań". Prowokacja w Melitopolu przed pseudoreferendum W czwartek Fedorow informował, że okupanci doprowadzili do eksplozji na centralnym rynku Melitopola. Poinformowano o sześciu "rannych" rosyjskich żołnierzach. Jak twierdzi UNIAN - była to prowokacja. Według burmistrza Melitopola okupanci zrobili to po to, by przed pseudoreferendum zrzucić winę na władze ukraińskie.