Według asystenta sekretarza obrony ds. publicznych, Chrisa Meaghera, szef resortu Lloyd Austin po raz pierwszy dowiedział się w czwartek, że wyciekło wiele niejawnych plików opisujących wysiłki militarne USA w wojnie w Ukrainie. Dokumenty dotyczyły też danych wywiadu na temat innych krajów. "W ciągu ostatnich dni Austin odbywał codzienne spotkania z sojusznikami w celu oceny szkód i powołał grupę, która ma nie tylko ocenić zakres utraconych informacji, ale zweryfikować, kto ma dostęp do tych briefingów" - cytuje Meaghera agencja AP, który przyznał, że opublikowane dokumenty "stanowią bardzo poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i mają potencjał do szerzenia dezinformacji". "Część dokumentów spreparowana" Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby pytany, czy USA przygotowują się do większej liczby publikacji online, odparł: "Prawdziwa i szczera odpowiedź na twoje pytanie brzmi: Nie wiemy", ale uznał taką możliwość za niepokojącą. Jak zaznaczył, władze wciąż próbują ocenić, jak ważne są dokumenty zamieszczone w sieci, ale podkreślił, że przynajmniej część z nich "została spreparowana". Kirby przekazał, że jeden z dokumentów przedstawia szacunki dotyczące śmiertelności rosyjskich żołnierzy w wojnie w Ukrainie znacznie niższe niż te, które publicznie podają urzędnicy amerykańscy. W sekcji "Total Assessed Losses" jeden z dokumentów wymienia 16 000-17 500 rosyjskich ofiar i do 71 tys. ukraińskich. Amerykańscy urzędnicy nabierają wody w usta W listopadzie ubiegłego roku gen. Mark Milley, przewodniczący Połączonych Szefów Sztabów, powiedział publicznie, że Rosja straciła "znacznie ponad" 100 tys. żołnierzy, a Ukraina mniej więcej tyle samo" - podkreśliła AP. Rzecznik Departamentu Stanu Vedanta Patel powiedział dziennikarzom w poniedziałek, że urzędnicy amerykańscy konsultują się z sojusznikami: "aby zapewnić ich o naszym zaangażowaniu w ochronę danych wywiadowczych i rzetelności w zabezpieczaniu naszych relacji partnerskich". AP zauważyła, że urzędnicy amerykańscy odmówili podania jakichkolwiek konkretów, w tym na temat zakresu wycieku, jak do niego doszło i z którymi przywódcami krajów USA prowadziły rozmowy na ten temat. - Nie ma wątpliwości, że ujawnienie dokumentów stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego - powiedział rzecznik. AP zaznacza, że śledczy, którzy specjalizują się w monitorowaniu mediów społecznościowych, twierdzą, że dokumenty mogły krążyć od miesięcy na prywatnych czatach internetowych na platformie dyskusyjnej Discord. Na Twitterze znajdują się m.in. szczegółowe opisy amerykańskich harmonogramów szkoleń, sprzętu dla wsparcia Ukrainy, oceny strat, monitorowania przez USA najważniejszych sojuszników i partnerów strategicznych, a także starań Rosji, aby osłabić te relacje.