Według resortu obrony USA, Rosjanie wystrzelili ponad 1100 rakiet. Wciąż mają ponad połowę zapasów tej broni, ale - według informacji Pentagonu - zaczyna jednak odczuwać "pewne problemy" z dostępnością precyzyjnych pocisków. "Uderzenia rakietowe, ostrzał artyleryjski z dalekiej odległości na miasta to odzwierciedlenie tego, co według niektórych jest niemal desperacką próbą zyskania impetu" - przekazano. Jak dodał Pentagon, takie próby odwrócenia biegu wojny "z natury rzeczy będą skutkowały coraz większymi ofiarami wśród cywilów". Jak ponadto stwierdzili urzędnicy, mimo to w ciągu ostatnich dni "nie doszło do znaczących zmian, jeśli chodzi o rosyjską ofensywę". Amerykanie dodali, że "nie ma żadnych oznak słabnięcia ukraińskiego oporu i ataków na rosyjskie wojska". Przypomnieli m.in. ukraińską kontrofensywę pod Mikołajowem w kierunku Chersonia na południu kraju. USA: Ukraińcy są bardzo kreatywni i zwinni w używaniu systemów obronnych Pentagon zauważył też, że Rosja i Ukraina są coraz aktywniejsze w powietrzu. "W ciągu ostatniej doby rosyjskie siły powietrzne wykonały około 300 lotów, choć w większości nie zapuszczały się one daleko w głąb terytorium Ukrainy, m.in. w obawie przed systemami obrony powietrznej" - uściślił. Zdaniem resortu, Ukraińcy są "bardzo kreatywni" i "zwinni" w używaniu obronnych systemów, dzięki czemu "przestrzeń powietrzna wciąż jest terenem walki". Według Pentagonu, agresorzy stracili nieco ponad 10 proc. swoich sił bojowych i rozważają dosłanie posiłków. "Nie ma jednak materialnych dowodów, by takie posiłki dotarły. Brak też dowodów wskazujących na dołączenie do walki wojsk białoruskich" - zastrzegł. Jak oszacowano, na Ukrainie zaangażowanych jest około 75 proc. rosyjskich batalionowych grup taktycznych (BTG) i 60 proc. sił powietrznych.