W połowie marca premierzy Polski, Czech i Słowenii pojechali do ogarniętego wojną Kijowa, by spotkać się z władzami Ukrainy. To właśnie wtedy prezes PiS Jarosław Kaczyński zaproponował utworzenie międzynarodowej misji pokojowej, która miałaby chronić cywilów. Misja pokojowa w Ukrainie? Dyskusja wokół polskiej propozycji Propozycję szybko skrytykowała opozycja, przekonując, że nie była ona konsultowana z zachodnimi partnerami. Zdaniem m.in. Tomasza Siemoniaka (KO) taka misja miałaby sens dopiero po zakończeniu działań wojennych. Pytani o tę krytykę politycy PiS odpowiadali w nieoficjalnych rozmowach, że polskiemu rządowi zależało na wyjściu z odważną propozycją i wywołaniu międzynarodowej dyskusji. Choć rzeczniczka Białego Domu zapowiadała, że propozycja Kaczyńskiego będzie omawiana na forum międzynarodowym, to w tej sprawie nie zapadły (przynajmniej oficjalnie) żadne konkretne decyzje - zarówno podczas szczytu NATO w Brukseli, jak i w czasie wizyty prezydenta USA Joe Bidena w Polsce. Kaczyński: Zostało to zakwestionowane - Działaniem, które proponowałem w Kijowie i które uważam w dalszym ciągu za najskuteczniejsze, to byłaby misja pokojowa NATO na terenie Ukrainy - przyznał Jarosław Kaczyński w piątek w Polskim Radiu 24. Dodał, że "zostało to zakwestionowane". - Wobec tego bardzo chętnie usłyszę jakiś inny projekt. Ale właśnie taki, który prowadzi do pokoju w możliwie krótkim czasie, który daje szansę Ukrainie - daje szansę, żeby ta wojna nie zakończyła się czymś, co byłoby wielką tragedią i klęską nie tylko Ukrainy, ale całego Zachodu, a mianowicie okupacją Ukrainy - podkreślił. Do sprawy powrócił w niedzielę w wywiadzie dla niezależnych rosyjskich mediów prezydent Ukrainy. Przyznał, że "na razie nie do końca ją rozumie". - Na spotkaniu z polskimi kolegami wyjaśniłem, że nie jest nam potrzebny zamrożony konflikt na terytorium naszego państwa - dodał. Jednocześnie mówił, że "kiedy tylko zaczęła się inwazja, kiedy były zagrożenia związane z naszymi elektrowniami atomowymi, z innymi zakładami o znaczeniu strategicznym, proponowaliśmy zaproszenie dla obecności tam sił pokojowych, takich czy innych". - Ale na razie się nie doczekaliśmy - zaznaczył. Terlecki: To nie był pomysł na zamrożenie konfliktu Politycy PiS podchodzą do tej wypowiedzi ze zrozumieniem. - Nie widzę tu zasadniczego rozdźwięku i lepiej byłoby się skupić na tym, jak można Ukrainie pomóc, niż na tym, czy uda się kogoś złapać za słówko, czy nie - powiedział w Polskim Radiu wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. - To nie był pomysł na zamrożenie konfliktu. To był pomysł na to, żeby uruchomić korytarze humanitarne, żeby można było ewakuować ludność cywilną - tłumaczył z kolei w rozmowie z dziennikarzami wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS). Ocenił, że do tego potrzebne jest właśnie "działanie zewnętrzne", ponieważ Rosjanie ostrzeliwują te korytarze. - I taka misja pokojowa mogłaby temu przeciwdziałać, tzn. np. mogłaby zabezpieczyć te korytarze humanitarne - ocenił, zaznaczając, że propozycja misji pokojowej cały czas leży na stole. Dla opozycji wypowiedź Zełenskiego to kolejny dowód na to, że propozycja Kaczyńskiego była chybiona. "To najwyższy czas, żeby Jarosław Kaczyński odszedł na emeryturę. Po prostu szkodzi Polsce" - napisał na Twitterze rzecznik PO Jan Grabiec.