Marina Owsiannikowa po raz kolejny dała wyraz swojego sprzeciwu wobec inwazji na Ukrainę i działań rosyjskich władz. Marina Owsiannikowa uciekła z aresztu. "Załóżcie to Putinowi" Dziennikarka opublikowała nagranie, na którym widać, że na nodze ma nadajnik stosowany wobec osób przebywających w areszcie domowym, a który umożliwia ich śledzenie. Nie jest jasne, czy sprzęt działa. - Drodzy pracownicy Federalnej Służby Więziennej. Załóżcie taką bransoletkę Putinowi, to on musi być izolowany i osądzony za ludobójstwo w Ukrainie oraz za masowe niszczenie męskiej populacji Rosji - powiedziała Owsiannikowa. W środę miało się odbyć posiedzenie sądu dotyczące zmiany środka zapobiegawczego wobec Owsiannikowej - zostało jednak przełożone, bo - jak poinformowały media - nie zjawiła się na nim ukrywająca się dziennikarka ani prokurator. Marina Owsiannikowa. "Jestem niewinna" Wcześniej Owsiannikowa opublikowała w mediach społecznościowych post, w którym deklaruje, że "jest całkowicie niewinna, odmawia zastosowania się do aresztu domowego i zwalnia się z niego". Kolejny raz przypomniała, o licznych ofiarach cywilnych inwazji na Ukrainę, w tym również dzieci. "Minister obrony Szojgu i generał Konashenkow od miesięcy próbują udawać, że podczas wojny w Ukrainie nie zginęło żadne dziecko. Wszyscy wiemy, że panowie nie spędzili na froncie ani jednego dnia i nie mają pojęcia o liczbie ofiar cywilnych. Tymczasem informacje o liczbie ofiar są dostępne na niezablokowanej w Rosji stronie internetowej Organizacji Narodów Zjednoczonych, której Rosja jest pełnoprawnym członkiem" - pisze Owsiannikowa. Dalej dziennikarka napisała, że "kiedy w lipcu zorganizowała jednoosobowy protest, wg. ONZ w Ukrainie zginęło 350 dzieci". "Dziś ta liczba jest zdecydowanie wyższa i mówi o 390 zabitych" - dodała. "Szczęście całego świata nie jest warte jednej łzy na policzku niewinnego dziecka. Chcę, żeby te przejmujące słowa Dostojewskiego wybrzmiały dziś w sądzie. Może trafią one do sędziego, prokuratora czy śledczych i obudzą kogoś z nich, ruszą ich sumienia, a oni przestaną nazywać śmierć dzieci w Ukrainie kłamstwem, a mnie prześladować za mówienie prawdy" - napisała. Owsiannikowa otwarcie sprzeciwiała się wojnie Rosyjska dziennikarka w marcu tego roku, podczas programu informacyjnego na Kanale 1, pokazała planszę z antywojennym przesłaniem. Kilka miesięcy później kobieta pojawiła się w pobliżu Kremla z plakatem, na którym widniało hasło: "Ile jeszcze dzieci musi umrzeć, zanim przestaniecie". W efekcie Owsiannikowa została objęta aresztem domowym za "rozpowszechnianie fałszywych informacji o armii", z którego w minionym tygodniu uciekła wraz ze swoją 11-letnią córką, o czym poinformował mąż kobiety. Jeśli sprawa trafi do sądu, dziennikarce grozi do 10 lat pozbawienia wolności.