Krążownik rakietowy "Moskwa" zatonął 14 kwietnia w drodze do Sewastopola. Komunikat o powyższej treści wystosowało rosyjskie ministerstwo obrony, potwierdzając ówczesne doniesienia o zatonięciu okrętu. Wcześniej rosyjska marynarka wojenna twierdziła, ze na statku doszło do wybuchu składu amunicji, co spowodowało awarię i pożar na pokładzie. W trakcie holowania okrętu do Sewastopola, by poddać go naprawie, miało jednak dojść do sztormu na Morzu Czarnym. Wówczas okręt miał ostatecznie zatonąć. Rosyjska wersja wydarzeń stoi w sprzeczności z komunikatami strony ukraińskiej. Ta twierdzi, że zaatakowała krążownik rakietami Neptun, co doprowadziło do poważnego uszkodzenia "Moskwy", a następnie zatonięcia. Czytaj też: Wojna w Ukrainie. 81. dzień inwazji Rosji. Relacja na żywo Na krążowniku "Moskwa" zginął jego dowódca. Ocalało 54 z ok. 500 marynarzy Według ustaleń ukraińskich mediów razem z okrętem na dno poszła również załoga krążownika. Atak miało przeżyć zaledwie 54 marynarzy z ok. 500. Rosjanie nie potwierdzają tych informacji. Wskazali oni jedynie, że nie żyje dowódca "Moskwy". Anton Kurpin był znany z tego, że miał wydać rozkaz ostrzelania Wyspy Węży na początku wojny. Dowództwo Operacyjne Południe opublikowało nagranie rozmowy z krążownika "Moskwa", do której doszło tuż przed zatonięciem. Słyszymy na nim, jak jeden z członków załogi krzyczy: "Dwa trafienia, (okręt) przechyla się na bok!". Z zapisu rozmowy wynika, że oficer łączności informuje o sytuacji awaryjnej na krążowniku. Mówi o dwóch dziurach i zatrzymanej turbinie. Mężczyzna krzyczy, że pod linią wody jest dziura, a przechył wynosi 30 stopni i dodaje, że "nie ma możliwości zbliżenia się" do holowników.