Początkowo celem Rosjan nie była ucieczka, ale turystyczna podróż do Korei Południowej lub Tajlandii w miesiącach zimowych, gdy na wschodzie Rosji panują niskie temperatury. Plany zmieniły się po ogłoszeniu przez Kreml mobilizacji na wojnę z Ukrainą. Wyprawa jachtem okazała się najlepszym rozwiązaniem, ponieważ zakup biletów na prom do Korei Południowej, kursujący z Władywostoku, wymaga wcześniejszego uzyskania elektronicznego zezwolenia na wjazd do azjatyckiego państwa - czytamy na łamach "Guardiana" i BBC. Powiadomiono również, że Rosjanie uciekający przed wysłaniem na front mieli pod koniec września możliwość podróży jachtem do Turcji. Koszty rejsów przez Morze Czarne, oferowanych przez prywatnych przewoźników, oscylowały wówczas wokół kwoty 90 tys. rubli, czyli ponad 7 tys. zł. Obecnie te usługi nie są już dostępne, a ich wznowienie jest zapowiadane po "ustabilizowaniu się sytuacji". Mobilizacja w Rosji. Setki tysięcy Rosjan uciekają z kraju Prezydent Władimir Putin wydał 21 września dekret o częściowej mobilizacji na wojnę z Ukrainą oraz zagroził "użyciem wszelkich środków", by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem ze strony Zachodu. Według oficjalnych przekazów Kremla pod broń ma zostać powołanych około 300 tys. rezerwistów, lecz w ocenie niezależnego portalu Meduza mobilizacja może objąć nawet 1,2 mln mężczyzn, głównie spoza dużych miast. Po zarządzeniu branki setki tysięcy Rosjan próbują opuścić kraj i uniknąć wysłania na front. Osoby uciekające przed służbą w armii starają się przedostać m.in. do Finlandii, Kazachstanu, Mongolii i Gruzji. Pod koniec września niezależne media powiadomiły, że na granicach z Finlandią, Gruzją i Kazachstanem powstają punkty mobilizacyjne, w których mężczyźni otrzymują wezwania do wojska. 6 października biuro amerykańskiej senator Lisy Murkowski poinformowało, że dwóch Rosjan uciekających przed powołaniem do armii dotarło łodzią na należącą do stanu Alaska wyspę St. Lawrence na Morzu Beringa i poprosiło tam o azyl.