O sprawie poinformował oficjalny portal ukraińskiej Prokuratury Generalnej. Jak czytamy w komunikacie, kobieta aktywnie działała w mediach społecznościowych, gdzie publikowała informacje o zbiórkach pieniędzy rzekomo w celu pomocy ukraińskiemu wojsku. "Użytkownicy mieli przelewać pieniądze na sprzęt wojskowy, samochody i quadkoptery. Pseudo-wolontariuszka w opisach wskazywała dane swoich kart bankomatowych. Następnie defraudowała darowizny, wydając pieniądze na prywatne potrzeby" - napisano. "W ten sposób podejrzana otrzymała od obywateli Ukrainy prawie 1 milion hrywien (około 101 tysięcy zł) w ciągu sześciu miesięcy działalności" - dodano. Ukraina. Robiła zbiórki na armię, były fikcją Funkcjonariusze, którzy pojawili się w mieszkaniu kobiety, zarekwirowali jej sprzęt komputerowy, telefon i gotówkę. Obecnie pseudo-wolotnariuszka oczekuje na decyzję w sprawie aresztu. W najbliższym czasie mieszkanka Nikopola najprawomocniej usłyszy zarzuty dotyczące nielegalnego organizowania i wykorzystywania darowizn charytatywnych w czasie stanu wojennego. Nielegalne wykorzystywanie przepisów dotyczących działalność charytatywnej na rzecz Sił Zbrojnych Ukrainy to proceder wykorzystywany przez wiele grup przestępczych. Ukraina pod lupą. Zarzuty po wyłudzeniach Zaledwie kilka dni temu Prokuratorzy Donieckiej Specjalistycznej Prokuratury Obrony Regionu Wschodniego poinformowali o postawieniu zarzutów dwóm osobom, które organizowały rzekomą pomoc humanitarną dla armii. Jak przekazano, w toku śledztwa ustalono, że oskarżeni sprowadzali do kraju samochody, które rzekomo miały być przekazane do działań frontowych. W związku z tym nie musieli opłacać obowiązkowych opłat celnych. Gdy pojazdy były już na terytorium Ukrainy trafiły na sprzedaż. Mowa o Nissanie X-Trail, który został sprzedany za równowartość 19 tysięcy złotych i Hyundaia Santa Fe o wartości 28 tysięcy zł. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!