Victoria Spartz jest jedyną amerykańską kongresmenką urodzoną w UkrainieZagłosowała przeciwko ostatniemu pakietowi pomocy w wysokości 61 mld dolarów. Jej zdaniem pieniądze dla Kijowa zostaną zmarnowane"The Washington Post" rozmawiał z mieszkańcami jej rodzinnego Czernihowa. Wielu ją pamięta z młodości. Nie kryją oburzenia i frustracji Pojechaliśmy do Czernihowa, rodzinnego miasta Spartz w północno-wschodniej części Ukrainy, by sprawdzić, co mówią o niej mieszkańcy. Kiedyś chwalono ją jako jedną ze swoich, która z prymuski z długimi blond warkoczami stałą się jedyną, jak dotąd, amerykańską kongresmenką urodzoną w Ukrainie. Ale po niesławnym głosowaniu, gdy republikańska członkini Izby Reprezentantów z Indiany sprzeciwiła się pomocy Ukrainie, duma u części mieszkańców Czernihowa zamieniła się w gniew i poczucie zdrady. Zwłaszcza że kilka dni wcześniej miasto zostało ostrzelane przez Rosjan. W ataku zginęło 18 osób. Ukraina. Victoria Spartz zagłosowała przeciwko pomocy USA - Ona nie jest już Ukrainką - mówi Natalia Chmielnicka, 50-letnia nauczycielka w liceum nr 15 w Czernihowie, gdzie uczyła się Spartz. Kobieta nadal mieszka w bloku, w którym dorastała kongresmenka. - Jesteśmy rozczarowani i sfrustrowani - dodaje. - Na początku byliśmy z niej bardzo dumni i myśleliśmy, że chce nas wspierać - przyznaje Chmielnicka. - Ale teraz widzimy, że polityka i kariera są ważniejsze niż my - mówi wzburzona. Ale to nie jedyny krytyczny głos wobec kongresmanki z Indiany. Walentyna Rudenok, 65-letnia nauczycielka historii, była bibliotekarką, gdy Spartz uczyła się w czernihowskiej szkole. Kobieta pamięta, jak potajemnie wypożyczała nastolatce dodatkowe książki. Dawniej nie kryła dumy, że jej była uczennica została wybrana do Kongresu USA. Teraz jednak dumę zastąpiła złość. - Kiedy o tym (głosowaniu w Kongresie - red.) przeczytaliśmy, po prostu nie mogliśmy uwierzyć. To tak, jakby stała się inną osobą - mówi. - To było szokujące. Przecież zaszła tak daleko w życiu i ma możliwość działać i pomagać naszemu wspólnemu miastu - dodaje wzburzona nauczycielka. USA. Victoria Spartz znana z nieobliczalności W ciągu ostatnich dwóch lat ośmiu absolwentów czernihowskiej "15" zginęło, walcząc w obronie kraju. W wyniku rosyjskich ostrzałów wyleciało 88 okien z budynku placówki. W środku utworzono coś na kształt izby pamięci, gdzie prezentowane są dowody wojny: fragmenty pocisków, kawałek rosyjskiego samolotu, mundur martwego rosyjskiego żołnierza. Okazuje się, że na Kapitolu, nawet wśród republikanów, Spartz znana jest z nieobliczalności. Po raz pierwszy została wybrana do Kongresu w 2020 r. dzięki poparciu prezydenta Donalda Trumpa. W 2023 r. ogłosiła niespodziewanie, że nie będzie ubiegać się o odnowienie mandatu, powołując się na zmęczenie polityką Waszyngtonu i chęcią spędzania więcej czasu z rodziną. Jednak po kilku miesiącach zmieniła zdanie. Droga do Izby Reprezentantów wiedzie przez partyjne prawybory. W nich Spartz jest atakowana przez konkurentów jako zbyt proukraińska. Jeden z rywali wyemitował spoty oskarżające ją o stawianie "Ukrainy na pierwszym miejscu" kosztem dbania o bezpieczeństwo USA. Może jej to zaszkodzić w kampanii wyborczej. Jednak kongresmenka z Indiany broni swojego zdania. W odpowiedzi na pytanie "The Washington Post" wskazuje, że jest dumna ze swojego dziedzictwa, ale uważa "za obraźliwe myślenie, że jako Amerykanka nie byłaby lojalna wobec ludzi, którzy wybrali ją do reprezentowania ich interesów, kosztem obcego rządu w kraju, który opuściła 24 lata temu". Wojna z Rosją. Spartz płynęła na ukraińskiej fali Po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji rosyjskie wojska szybko posuwały się w kierunku Czernihowa, leżącego zaledwie 80 kilometrów od rosyjskiej granicy. Babcia Spartz znalazła się wśród uwięzionych, gdy miasto znalazło się pod ciągłym ostrzałem. Wielu mieszkańców zginęło. Babcia przeżyła ataki, chociaż zmarła wkrótce w wieku 95 lat. Spartz odwiedziła rodzinne strony w kwietniu 2022 r., zaledwie kilka tygodni po odejściu Rosjan. Panowały trudne warunki. Wiele osób mieszkało w piwnicach, bez dostępu do prądu, gotowano na ogniskach. Wielu mieszkańców schroniło się w podziemiach liceum nr 15, gdzie uczyła się Spartz. Pełniący obowiązki mera Czernihowa Ołeksandr Łomako spotkał się w 2022 r. z kongresmenką. Uznał jej podróż za znak wsparcia. Jednak niespodziewana przemiana wprawiła go w osłupienie. - Jestem bardzo rozczarowany - przyznaje. - Ona tu była - dodaje Łomako. I jak podkreśla, powinna wiedzieć, że to, co widziała, jest prawdziwe i "nie jest wytworem telewizji Fox News ani innych prawicowych mediów". Po wybuchu pełnoskalowej wojny republikanie w Izbie Reprezentantów skorzystali z pochodzenia Spartz. Kongresmenka często w trakcie przemówień dzieliła się swoją historią. Z pasją broniła kraju pochodzenia, przywdziewała niebiesko-żółte barwy, krytykowała prezydenta Joe Bidena, że nie nałożył silniejszych sankcji na Rosję przed inwazją i zobowiązała się walczyć o pomoc dla Kijowa. A po powrocie do USA w kwietniu 2022 r. głosowała za ustawami przyznającymi 40 mld dolarów Ukrainie i stała u boku Bidena, gdy podpisywał prawo dotyczące zwiększenia wsparcia wojskowego. Coraz większa krytyka Wołodymya Zełenskiego Ale latem 2022 r. Spartz zaczęła coraz ostrzej krytykować Wołodyyra Zełenskiego - postrzeganego w Kongresie jako bohatera wojennego - wzywając go, by "przestał bawić się w politykę i teatr". Republikanka przekonywała, że USA powinny uzależnić pomoc finansową od spełnienia określonych warunków i ściślej kontrolować wydatki nad funduszami, co z czasem stało się leitmotiwem jej macierzystej partii. Retoryka Spartz zirytowała Kijów. Ołeh Nikołenko, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, na Facebooku zwrócił się do niej, by "przestała próbować zbijać kapitał polityczny na krzywdzie Ukraińców". Spartz, z domu Kulhejko, urodziła się w 1978 r. w Nosówce w obwodzie czernihowskim ówczesnej Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Przeniosła się do Czernihowa do przedszkola, a w 1986 roku jej ojciec, inżynier, pomagał w usuwaniu skutków katastrofy nuklearnej w Czarnobylu. Naraziło go to na promieniowanie, które później spowodowało raka. Spartz miała 12 lat, gdy Ukraina ogłosiła niepodległość w 1991 r. Jej ojciec zmarł po kilku miesiącach. Jego firma pomogła opłacić jej studia w Kijowie, a w 2000 r. wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych po tym, jak poznała swojego przyszłego męża, który pochodzi z Indiany. Zaczynała jako kasjerka w banku, a zanim została wybrana do stanowego senatu, wykładała jako adiunkt na Uniwersytecie Indiana. Przyjaciel ojca nie kryje rozczarowania 70-letni Ołeksandr Serdiuk, bliski przyjaciel ojca Victorii Spartz, znał ją od dziecka i spotkał się z nią, gdy przyjechała do Ukrainy w 2022 r. Mężczyzna nie kryje rozczarowania jej głosowaniem w sprawie pakiety pomocowego. - Nie ufam słowom a czynom. Sposób, w jaki głosowała, pokazuje mi o wiele bardziej, jakie są jej intencje - podkreśla. Serdiuk przyznaje, że podobnie jak Spartz, Ukraińcy martwią się korupcją, ale pomoc USA jest niezbędna dla przetrwania Ukrainy. - Rozumiem chęć walki z korupcją - a gdy to mówi za oknem jego biura rozległy się syreny przeciwlotnicze. - Ale nie rozumiem prób poświęcania naszego kraju w imię partykularnych interesów. Żadne motywy polityczne czy wyborcze nie usprawiedliwiają śmierci tak wielu ludzi - podkreśla. Victoria Spartz nie tylko przyłączyła się do blokowania ustawy o pomocy w Kongresie, ale przeforsowała poprawki mające na celu zmniejszenie pakietu i ograniczenie innej pomocy dla Ukrainy. - Prezydenci Biden i Zełenski zawiedli naród ukraiński - powiedziała w Izbie Reprezentantów tuż przed kluczowym głosowaniem w sprawie pomocy finansowej. W odpowiedzi dla "The Washington Post" Spartz wskazała, że współczuje "narodowi ukraińskiemu i walczącym na pierwszej linii frontu za wybranie złych przywódców i płacenie za to najwyższej ceny". Ukraina. W Nosówce słyszeli o głosowaniu w Kongresie USA Jednak życie toczy się dalej. Kilka dni po głosowaniu w Kongresie na korytarzu czernihowskiej "15" pracownicy próbowali organizować pomoc na własną rękę, m.in. szyjąc siatki maskujące dla ukraińskich żołnierzy. Gdy słychać syreny przeciwlotnicze, uczniowie pędzą do piwnicy. W budynku szkoły nadal znajdują się oceny Spartz z początku lat 90., zapisane odręcznie w skali od 1 do 5 w pożółkłych zeszytach, które dyrektorka przechowuje w sejfie. Na pytanie o ponowną rozmowę z kongresmenką Walentyna Rudenok, 65-letnia nauczycielka historii odpowiada, że zwróciłaby uwagę na los dzieci. Kobieta podkreśla, że dzieci kongresmenki - bezpieczne w stanie Indiana - "nie budzą się w nocy przez syreny przeciwlotnicze". Przed blokiem w Czernihowie, gdzie kiedyś mieszkała rodzina Kulhejko, udało nam się porozmawiać z dwiema dwie kobietami, które spekulowały, dlaczego Spartz głosowała przeciwko Ukrainie. Jedna z kobiet, Halyna, broniła Spartz. - Nie sądzę, by chciała, żeby Ukrainie stało się coś złego. Jest w obozie Trumpa, więc jest zmuszona głosować w taki, a nie inny sposób. Nie jest wrogiem naszego państwa. Nie miała innego wyjścia - przekonuje. Innego zdania jest druga z rozmawiających o imieniu Nelia. - Nie wiemy, jakie miała możliwości, ani dlaczego zagłosowała tak a nie inaczej - twierdzi. W Nosówce także słyszano o postępku Victorii Spartz. Zapukaliśmy do drzwi mieszkania, które według sąsiadów ma należeć do krewnych amerykańskiej polityk. Mieszkanka zdenerwowała się nie na żarty, gdy zapytaliśmy, czy jest spokrewniona z kongresmenką. - Bez komentarza - rzuciła. A następnie z hukiem zatrzasnęła drzwi. ----- Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! ----- Artykuł przetłumaczony z "The Washington Post". Autorzy: Siobhán O'Grady, Anastacia Galouchka, Marianna Sotomayor Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji. Więcej tekstów "Washington Post" możesz znaleźć w płatnej subskrypcji. -----