Urodzony w 1958 roku Olaf Scholz to polityk socjaldemokracji (SPD), od 2021 r. dziewiąty kanclerz Republiki Federalnej Niemiec. Wcześniej wicekanclerz i minister finansów w IV gabinecie Angeli Merkel (2018-2021), burmistrz miasta-landu Hamburga (2011-2018) oraz minister pracy w I gabinecie Angeli Merkel (2007-2009). Z politykiem rozmawiała Michaela Küfner z Deutsche Welle. Rozmawiamy podczas pana pierwszej podróży do Afryki od czasu objęcia urzędu kanclerza. Cień konfliktu na Ukrainie jest tu bardzo odczuwalny. Wojna toczy się w Europie, a jednocześnie wiele krajów, zwłaszcza tych, które pan odwiedził, będzie odczuwać jej skutki. Nadchodzi kryzys żywnościowy, brakuje paliwa, nawozów. Jaką odpowiedzialność czują Niemcy, by uchronić przed skutkami tego konfliktu kraje, które nie mają z nim nic wspólnego? Olaf Scholz: - Po pierwsze, Rosja najechała na Ukrainę, rozpoczęła brutalną wojnę z sąsiednim krajem, dlatego ważne jest, abyśmy solidarnie pomogli Ukrainie wykorzystać szansę do obrony jej integralności i niepodległości. Jest to również ważne dla pokoju na świecie. Musimy być zgodni co do tego, że nigdy więcej nie powinno dojść do udanej próby zmiany granic przy użyciu siły, a to właśnie próbuje zrobić Rosja i dlatego nie możemy się na to zgodzić. Stąd też tak wiele krajów wspiera Ukrainę pieniędzmi, a także bronią, natomiast my przyjęliśmy sankcje wobec Rosji, aby przekonać rosyjskie kierownictwo, że powinni przerwać działania wojenne, rozpocząć negocjacje z Ukrainą i wycofać swoje wojska z zajętych terytoriów. - Z drugiej strony oczywiste jest, że wiele innych krajów cierpi z powodu tej wojny i rosyjskiej agresji, dlatego też jesteśmy zdecydowani pomóc tym krajom. Stąd zaczęliśmy współpracować w walce ze wszystkimi konsekwencjami braku żywności, wspierając te kraje i dlatego rozmawiamy o tym, jak możemy współpracować w tym bardzo trudnym kryzysie. Ale najlepiej byłoby zakończyć wojnę i gdyby Rosja zaprzestała agresji i była gotowa do pokoju, byłoby to najlepsze dla całego świata. Minister gospodarki w pańskim rządzie, Robert Habeck, mówił również o inicjatywie USA i UE na rzecz obniżenia cen paliw na świecie. Czy może pan to nieco przybliżyć? - Jeśli chodzi o ceny paliw, będziemy mieli bardzo trudną sytuację. Oczywiście ich subsydiowanie nie będzie wykonalne biorąc pod uwagę wymiar globalny. Ale konieczne jest, abyśmy zaczęli zwiększać dostawy gazu, paliw, wszystkiego, co sprawi, że kraje będą w stanie zapłacić swoje rachunki. W jaki sposób można rozwiązać problem niedoboru paliw i obniżyć ceny? - Rozmawiamy teraz ze wszystkimi krajami, które wydobywają ropę i gaz, i staramy się przekonać je do zwiększenia mocy produkcyjnych, co pomogłoby światowym rynkom. Mijają trzy miesiące od dnia, w którym Rosja zaatakowała Ukrainę. Jest pan jednym z niewielu światowych przywódców, którzy wciąż rozmawiają z Władimirem Putinem. Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy, na Światowym Forum Ekonomicznym mówił o tym, że Putin chce spowodować jak największe zniszczenia, jak największe straty w ludziach. Wiele osób zastanawia się, czy Putin nie stracił kontaktu z rzeczywistością. Jakie są pańskie wrażenia z rozmów z nim? - Mamy do czynienia z brutalną agresją, bardzo brutalną wojną, i naprawdę imperialistycznym podejściem. Próbuje on podbić część terytorium sąsiedniego kraju, a tego nigdy nie zaakceptujemy i dlatego konieczne jest, abyśmy wspierali Ukrainę, jak już wspomniałem, a z drugiej strony, abyśmy rozmawiali bezpośrednio z Putinem, mówiąc mu, że powinien zakończyć wojnę i że działania, które tam prowadzi, nigdy nie przyniosą korzyści dla jego własnego kraju. Nie powinniśmy zapominać, że na przykład sankcje mają bardzo duży wpływ na gospodarkę rosyjską nie tylko dziś, ale także w przyszłości. Rosja cofnie się w swoich możliwościach rozwoju gospodarczego o całe dziesięciolecia, będzie cierpieć i cierpi, a żeby z tego wyjść, musi przerwać wojnę. Organizacja Narodów Zjednoczonych twierdzi, że po raz pierwszy na całym świecie przemieszcza się około 100 milionów ludzi uciekających przed konfliktami, a Niemcy prowadzą negocjacje z wieloma krajami, aby przyjąć z powrotem nielegalnych migrantów, tak zwaną "nielegalną migrację". Co zrobią Niemcy? Co zrobicie jako prezydencja G7, aby otworzyć drogę dla legalnej migracji? - Musimy być świadomi, że jest wielu ludzi, którzy znajdują się w rozpaczliwej sytuacji, którzy uciekają z miejsc, w których mieszkali, z powodu wojny, z wielu innych powodów. A zatem mamy globalną odpowiedzialność za wspieranie uchodźców tam, gdzie się znajdują, i nigdy nie powinniśmy zapominać, że odpowiedzialność ta nie kończy się na samym początku. Na przykład uchodźcy przybywają do krajów zachodnich i próbują tam żyć. My też musimy wiele zrobić w miejscach, w których oni mieszkają. W większości przypadków uciekają oni do kraju sąsiedniego, a ten potrzebuje pomocy, aby poradzić sobie z sytuacją. - Z drugiej strony oczywiste jest, że potrzebne będą legalne sposoby migracji, na przykład do Europy, i że musimy znaleźć sposób na współpracę z krajami, w których ludzie szukają szansy na rozpoczęcie lepszego życia w krajach europejskich i innych krajach świata. Jest to także odpowiedź na walkę z nielegalną migracją, ponieważ do tego także potrzebna jest współpraca między krajami, która umożliwi ludziom powrót do kraju pochodzenia, jeśli nie mogą pozostać w kraju, do którego chcieli się udać. DW: Dziękuję za rozmowę.