Ambasador Li Hui nie zapisze po stronie sukcesów swojej wizyty w Polsce i rozmowy z wiceszefem MSZ Wojciechem Gerwelem. Wysłannik chińskiego rządu kontynuuje dyplomatyczne tournée po Europie - oprócz Polski był już w Ukrainie, a odwiedzi także Niemcy, Francję i Rosję - którego celem są rozmowy o możliwościach zakończenia wojny na Ukrainie. Z oficjalnego oświadczenia polskiego MSZ, wydanego po spotkaniu obu dyplomatów, można jednak wysnuć wniosek, że nie przebiegło ono po myśli Pekinu, a ambasador Li nie zdołał przekonać strony polskiej do racji Państwa Środka. Wojna na Ukrainie. Polska stoi przy Kijowie W oświadczeniu polskiego resortu dyplomacji można wyróżnić trzy kluczowe wątki. Pierwszym jest jasne wskazanie, po czyjej stronie w tej wojnie leży wina, a także absolutny brak zgody na relatywizowanie tej kwestii. "W tej wojnie racje nie są rozłożone równo. Wszelkie próby zrównania statusu Rosji - agresora i Ukrainy - ofiary, w tym konflikcie są nie do zaakceptowania" - zapewnia polskie MSZ. W dalszej części komunikatu czytamy, że wiceminister Gerwel "wyraził oczekiwanie, że Chiny - orędownik pięciu zasad pokojowego współistnienia - potępią rosyjską agresję i podejmą próbę wpłynięcia na Rosję na rzecz rezygnacji z agresji i powrotu do przestrzegania prawa międzynarodowego". Drugi istotny aspekt wydanego przez polski MSZ stanowiska to wskazanie na zacieśnianie relacji oraz bardzo bliską współpracę Chin i Rosji, która w świetle wydarzeń w Ukrainie budzi uzasadniony niepokój Zachodu. "Wiceminister Gerwel wyraził nadzieję, że Chiny nigdy nie uznają nielegalnej aneksji ukraińskich ziem przez Rosję, podobnie jak dotychczas nie uznały aneksji Krymu z 2014 roku. Podkreślił także, że pomoc wojskowa, w tym ewentualne dostawy broni z Chin do Rosji, mogą mieć bardzo poważne skutki dla relacji Europy z Chinami" - czytamy w oświadczeniu. Wreszcie po trzecie strona polska bardzo wyraźnie zaznaczyła, co uważa za akceptowalne zakończenie wywołanej przez Rosję wojny. "Popieramy plan pokojowy prezydenta Zełenskiego, który stanowi dobrą podstawę do rozwiązania konfliktu. Wycofanie się rosyjskich wojsk oraz zwrócenie bezprawnie odebranych przez Rosję ziem stanowią jedyne możliwe do zaakceptowania rozwiązanie na rzecz osiągnięcia sprawiedliwego pokoju" - stwierdził wiceminister Gerwel, cytowany w oświadczeniu MSZ. Resort dyplomacji docenił jednak w stanowisku chińskiego wysłannika podejście do kwestii stosowanych przez Kreml gróźb nuklearnych. "Ambasador Li zadeklarował zdecydowany sprzeciw Chin wobec użycia broni jądrowej, wskazując na wagę jaką Chiny przywiązują do bezpieczeństwa jądrowego oraz utrzymania mandatu organizacji międzynarodowych" - zaznaczyło polskie MSZ. Wojna na Ukrainie. Zachód przejrzał Chiny Dyplomatyczne tournée ambasadora Li po Europie pokazuje, że Chiny coraz mniej wierzą w sukces Rosji w wojnie z Ukrainą, chociaż oficjalnie nadal wspierają Kreml i utrzymują z reżimem Władimira Putina bliskie relacje. - Chiny są świadome, że wojna się przedłuża, a szanse Rosji na spektakularne zwycięstwo dramatycznie zmalały. Dlatego kalkulują w dłuższej perspektywie czasu, myśląc o swoich interesach w Europie i basenie Pacyfiku - przyznaje w rozmowie z Interią dr Marcin Przychodniak, analityk ds. Chin z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM). - Chinom ta wojna się dłuży i zaczyna być uciążliwa, więc starają się przybliżyć jej zakończenie. Wojna generuje dla Chin problemy - stwierdza z kolei prof. Michał Lubina, ekspert ds. relacji chińsko-rosyjskich z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wspomniane problemy to przede wszystkim umacnianie globalnego przywództwa Stanów Zjednoczonych wskutek wojny oraz zjednoczenie Zachodu i zbliżenie Unii Europejskiej z Ameryką. Sojusz unijno-amerykański jest wybitnie nie w smak Chinom, bowiem zagraża ich interesom w krajach Wspólnoty, zwłaszcza w Europie Zachodniej. - Trwa ofensywa uroku wobec UE i Europy Zachodniej. Niektórzy się na to nabierają, jak choćby Emmanuel Macron, ale inni wiedzą, że Chiny blefują i są wobec nich ostrożni - dodaje w rozmwoie z Interią autor książki "Niedźwiedź w objęciach smoka. Jak Rosja została młodszym bratem Chin". W całej sytuacji warto jednak odnotować, że Polska została przez Chiny uznana za jednego z kluczowych graczy na Zachodzie, jeśli chodzi o wojnę na Ukrainie. Państwo Środka dostrzega rolę Polski w pomocy Ukrainie i pośredniczeniu w kontaktach Kijowa z Zachodem. Pekin stara się też utrzymać dobre relacje z Polską, która prowadzi najbardziej prochińską politykę spośród państw Europy Środkowej. - Jeśli Chiny miały wybrać kogoś z Europy Środkowej do takiej roli, to Polska wydawała się najoczywistszym wyborem - ocenia dr Przychodniak. Mimo tego, w kwestii wojny na Ukrainie Polska i Chiny stoją po dwóch stronach barykady. Polska po amerykańskiej, Chiny - po rosyjskiej. To różnica nie do pogodzenia. Trudno więc dziwić się, że polskie MSZ nie przyklasnęło propozycjom ambasadora Li. Prof. Lubina, pytany o misję pokojową wysłannika Pekinu, określił Chiny jako "kupionego arbitra, który ewidentnie sprzyja jednej ze stron". - Wszyscy mają tego świadomość - zaznacza. Jeśli rzeczywiście tak jest, to kiepska prognoza dla chińskiego dyplomaty przed wizytami w Niemczech i Francji.