Według ghańskiej stacji TV3 14 mężczyzn zaprosił do Rosji mieszkający w Ghanie od pewnego czasu ich rodak Abraham Boakye, znany jako One Man Supporter (pomocny człowiek). Obiecywał dobrze płatną pracę. Jednym w służbach bezpieczeństwa, innym w rolnictwie. Ale wcześniej, jak wyjaśniał, muszą przejść szkolenie wojskowe w rosyjskiej armii. Cała czternastka wylądowała w Moskwie 6 sierpnia i z lotniska została przewieziona do Kostromy, miasta w zachodniej Rosji, położonego 300 kilometrów na północny wschód od Moskwy. Sami zapłacili za swoje bilety lotnicze i wizy. W Kostromie podpisali umowę w języku rosyjskim, którego żaden z nich nie zna, zabrano im też paszporty. Wojna na Ukrainie. Obywatele Ghany na froncie wojennym? Przed kilkoma dniami trzech z nich poinformowało TV3, że są przetrzymywani wbrew swojej woli w okupowanym przez Rosję obwodzie donieckim i uważają, że najprawdopodobniej ich pozostali koledzy trafili na front i już nie żyją. - Jesteśmy obecnie w Ukrainie... nie mamy żadnego doświadczenia w walce. Błagamy, chcemy wrócić do domu - skarżył się jeden z trójki ocalałych w rozmowie z ghańskim kanałem informacyjnym. Rodziny całej grupy zwróciły się o pomoc do komendy głównej policji Ghany. Wojna na Ukrainie. Tak "rekrutuje" Rosja Podobne przypadki podstępnego werbowania cudzoziemców do rosyjskiej armii odnotowano w Indiach, Egipcie, Nepalu i na Kubie. Rosja bowiem nadal próbuje wypełnić szeregi swojej armii cudzoziemcami i pracownikami migrującymi, aby uniknąć niepopularnej w kraju mobilizacji. Agencja Bloomberg poinformowała w czerwcu, że Rosja zmusza afrykańskich studentów i migrantów do walk w Ukrainie, grożąc odebraniem im wiz, jeśli nie zgodzą się wstąpić do rosyjskiego wojska. W połowie września indyjskie media poinformowały, że 45 Hindusów podstępem nakłonionych do dołączenia do rosyjskiej armii walczącej na Ukrainie zostało zwolnionych po interwencji rządu Indii. Rosja. Schwytali Wenezuelczyków. Mieli walczyć po stronie Ukrainy Ze wsparcia z zagranicy ma korzystać także armia Ukrainy. Strona rosyjska nagłaśniała sprawę zatrzymania - ich zdaniem - najemników nieprzyjaciela. Ci mieli pochodzić z Wenezueli. Żołnierze zostali schwytani w Caracas, kiedy wracali do domu. Następnie wenezuelskie służby wysłały ich do Moskwy. Najemnicy służyli w batalionie Siczy Karpackiej Sił Zbrojnych Ukrainy - przekazało rosyjskie FSB. Kolumbijczykom za walkę przeciwko Rosji grozi nawet 15 lat więzienia. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!