Kilkuminutowa audycja "Aktualności dnia" Radia Maryja pojawiła się na antenie w czwartek. Ojciec Tadeusz Rydzyk, dyrektor radia, odniósł się w jej trakcie do wojny w Ukrainie. Na początku zaznaczył, że pomoc dla Ukrainy płynie z Polski szerokim strumieniem. - Bogu dzięki - podkreślił. Później jednak o. Rydzyk przeszedł do "ostrzegania" przed napływem migrantów, "których nie chcielibyśmy wpuścić do Polski". Redemptorysta wspomniał wówczas obrazy z 2015 roku, kiedy trwał kryzys migracyjny i toczyła się dyskusja o przyjmowaniu w UE migrantów z Bliskiego Wschodu. - Wtedy ci, jak ja to nazywam, niepolscy Polacy, chcieli ściągnąć migrantów do kraju - orzekł. Następnie o. Rydzyk przypomniał również niedawne wydarzenia z granicy polsko-białoruskiej, kiedy to do naszych granic zbliżył się tłum migrantów sprowadzonych na Białoruś m.in. z Iraku i Afganistanu, by wywrzeć na UE presję migracyjną. O. Tadeusz Rydzyk ostrzega - Pomoc Ukraińcom idzie szeroko. Bogu dzięki, że Polacy mają serce. Chciałbym jednak przestrzec, żebyśmy uważali, bo my, Polacy, jesteśmy bardzo emocjonalni. Nas można wziąć na serce - mówił redemptorysta. - Czytałem na przykład, że 250 czy 270 tys. Ukraińców przyszło wczoraj, a wszystkich łącznie pół miliona. Czyli ta reszta to kto? Czy to nie ci, którzy nie dostali się w 2015 roku, czy teraz się nie dostali przez granicę białorusko-polską? Trzeba na to uważać. Tu bym bardzo, bardzo uważał - dodał. Alarmował także, że w grę może wchodzić próba destabilizacji sytuacji w Polsce. O. Rydzyk nie podał jednak źródła danych, na które się powołał. Nie jest także jasne, jak interpretować wspomniane wyliczenia. Dane te przywodzą na myśl liczby, które po kilku pierwszych dniach wojny podawał wysoki komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców. Informował on wówczas, że z ponad 500 tys. osób, które uciekły z Ukrainy, 280 tys. trafiło do Polski, a pozostali do innych krajów Europy. Być może o te dane chodziło o. Rydzykowi, jednakże zinterpretował je błędnie. Uwaga na rosyjską retorykę wojenną! Oficjalne dane Straży Granicznej podane w piątek mówią już o 672,5 tys. osób, które przeszły przez granicę polsko-ukraińską. Część uciekinierów z Ukrainy pozostanie w Polsce, niektórzy z kolei wybierają się dalej, np. do krewnych mieszkających w innych krajach niż Polska. Przed szkodliwymi informacjami na temat uchodźców z Ukrainy przestrzegają także służby, eksperci i władze miast. "Wśród mnóstwa informacji związanych z wojną w Ukrainie i napływem do Polski uciekających mieszkańców tego kraju, pojawiają się informacje, które najwyraźniej mają zdezorganizować i zniechęcić do pomocy uchodźcom" - czytamy w komunikacie władz przygranicznego Przemyśla. Władze miasta zaznaczają, powołując się na policję, że w regionie nie odnotowano incydentów, które mogłyby uderzać w bezpieczeństwo Polaków. "Odbieramy te informacje jako typowe fake newsy, dezinformację wojenną, która ma ograniczyć pomoc dla uchodźców lub negatywnie nastawić do nich mieszkańców Przemyśla" - czytamy dalej.