Dziennik przypomniał, że kraje europejskie drastycznie zmniejszyły budżety obronne, wielkość armii i arsenałów. Wieloletnie zaangażowanie NATO w Afganistanie w niewielkim stopniu przypominało wojnę lądową w Europie, z artylerią i czołgami. Wojna. "Dzień na Ukrainie to miesiąc lub więcej w Afganistanie" "Nawet potężne Stany Zjednoczone mają tylko ograniczone zapasy takiej broni, której chcą i potrzebują Ukraińcy. Waszyngton nie jest skłonny do przekierowania tam kluczowej broni z zapalnych regionów, takich jak Tajwan i Korea" - uważa "NYT". Powołując się na źródła Paktu Atlantyckiego dziennik informuje, że w Afganistanie siły NATO mogły wystrzelić ok. 300 pocisków artyleryjskich dziennie. "Dzień na Ukrainie to miesiąc lub więcej w Afganistanie" - ocenił Camille Grand, ekspert ds. obrony w Europejskiej Radzie Stosunków Zagranicznych (ECFR). Latem ubiegłego roku - powiedział Grand - w rejonie Donbasu Ukraińcy wystrzeliwali od 6 do 7 tys. pocisków artyleryjskich dziennie, a Rosjanie 40 do 50 tys. Ameryka produkuje ich tylko 15 tys. miesięcznie. "Mówi się nawet o tym, że NATO zainwestuje w stare fabryki w Czechach, Słowacji i Bułgarii, aby wznowić produkcję sowieckich pocisków kalibru 152 mm i 122 mm dla ukraińskiego uzbrojenia artyleryjskiego, które w dużej mierze pochodzi jeszcze z czasów ZSRR" - zwrócił uwagę "NYT". Broń dla Ukrainy za 40 mld dolarów Dziennik wskazał na wiele problemów np. z pociskami, często produkowanymi odmiennie w różnych krajach NATO. Są też kwestie natury prawnej dotyczące eksportu, np. czy broń może być wysyłana do krajów znajdujących się w stanie wojny. Według oceny gazety kraje NATO przekazały do tej pory Ukrainie broń za ok. 40 mld dolarów, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi roczny budżet obronny Francji. Mniejsze kraje wyczerpały już swój potencjał. Jednak takie jak Francja, Niemcy, Włochy i Holandia mogą, zdaniem źródeł "NYT", zrobić więcej. Nie zapewnią jednak raczej Kijowi poszukiwanych broni m.in. pocisków dalekiego zasięgu ziemia-ziemia, znanych jako ATACMS. Zachód naciska też na Ukrainę, aby postępowała w bardziej racjonalny sposób i np. nie używała rakiety za 150 tys. dolarów, aby uderzyć w drona kosztującego 20 tys. - pisze nowojorska gazeta.