Tłumaczenie, które pojawiło się w sieci jest autorstwa Igora Szuszko. Od kilku tygodni przedstawia on tłumaczenia z języka rosyjskiego na angielski rzekomych przecieków z FSB. Do dokumentów ma z kolei docierać grupa skupiona wokół Władimira Oseczkina, założyciela stowarzyszenia monitorującego i ujawniającego nadużycia w systemie więziennictwa w Rosji. Dostarczycielem rzekomych analiz z FSB ma być natomiast demaskator, który działa w szeregach rosyjskiej służby. Teraz w sieci pojawił się kolejny wyciek. Zaznaczmy jednak, że autentyczność przecieków nie została potwierdzona. Jest to wyłącznie domniemana korespondencja wewnątrz struktury FSB. Rzekomy wyciek: Rosja planuje masowe mordy w Chersoniu Najnowszy przeciek ma pochodzić z 21 marca. Mowa w nim o sytuacji w Ukrainie i rzekomych planach Rosji względem Polski. Jak czytamy, Rosjanie planują masowe mordy w Chersoniu. "Planują czystki, bo nie są w stanie zmusić miejscowej ludności do poddania się rosyjskim rządom. Rosyjskie kierownictwo poinformowało terenowe oddziały, że mają przestać się bawić" - czytamy. Z wiadomości wyłania się przerażający plan. Putin ma dopuszczać wymordowanie nawet połowy mieszkańców Chersonia. "Polska Ukrainą na uchdźstwie" Część notatki dotyczy także Polski, a dokładnie planowanych rzekomo na naszym terytorium prowokacji, a nawet ataku. Analityk FSB wskazuje, że Polska jest głównym kanałem wszelkich dostaw do Ukrainy i po ewentualnym zwycięstwie Rosji byłaby "Ukrainą na uchodźstwie", co znacząco ograniczyłoby efekty wygranej. Ponadto, FSB miało odnotować, że Polska się zbroi, co dodatkowo nie podoba się Kremlowi. "Użycie broni nuklearnej przeciwko Ukrainie oznaczałoby porażkę Rosji zarówno w oczach przeciwników, jak i państw neutralnych" - pisze analityk FSB. Jak jednak dodaje, nic nie stoi na przeszkodzie, by po dokonaniu prowokacji w Polsce, takim "straszakiem" grozić naszemu krajowi. W tekście pada informacja, jakoby przygotowywany był "antypolski przyczółek", jednak z treści nie wynika, o czym dokładnie mowa. Użyte w tłumaczeniu słowo odnosi się do pojęcia wojskowego oznaczającego obszar, który zajmuje się, by mieć przestrzeń manewrową wymaganą do kolejnych działań. W rzekomym przecieku pojawia się nazwisko polskiego dezertera W analizie pada także nazwisko dezertera, który uciekł z Polski na Białoruś podczas kryzysu na granicy. "Nieżyjący już Emil Czeczko również może odegrać swoją rolę. W każdej chwili polskie służby specjalne zmogą zostać oskarżone o jego zabójstwo, co będzie równoznaczne z 'atakiem na Białoruś' z odpowiednim powołaniem się na klauzulę o wzajemnej pomocy wojskowej między Rosją a Białorusią" - czytamy. Emil Czeczko, po tym jak uciekł z Polski, opowiadał na Białorusi, jakoby polskie służby masowo zabijały migrantów usiłujących przedostać się do Polski. Kłamstwa te były powielane w białoruskich mediach jako argument przeciwko Polsce. Ciało dezertera znaleziono kilka dni temu w miejscu jego zamieszkania. "Został znaleziony powieszony" - brzmiał lakoniczny komunikat białoruskich służb. Od kilku dni pojawiają się przypuszczenia, że Białoruś przymierza się do oficjalnego włączenia się w wojnę po stronie Rosji i zaatakowania od strony Wołynia. Niepokojące informacje napłynęły również dziś z polskiej Straży Granicznej. Białorusini likwidują obozowisko cudzoziemców w centrum logistycznym w Bruzgach niedaleko przejścia w Kuźnicy, a osoby, które tam przebywały "wypychają do Polski". To kolejny sygnał, który może sugerować możliwe prowokacje na tym odcinku granicznym. Przed takim scenariuszem jeszcze w ubiegłym roku, zanim wybuchła wojna w Ukrainie, przestrzegały polskie służby.