W środę Olaf Scholz zapowiedział, że wyśle na Ukrainę 14 czołgów Leopard 2, ponadto zezwolił krajom trzecim na dostarczanie posiadanych Leopardów do Kijowa. Ten nieoczekiwany zwrot Berlina spowodował, że "rosyjska telewizja żąda teraz ukarania Niemiec. Mówi się o atakach nuklearnych i mobilizacji". Jednocześnie, jak zauważa "Bild", decyzja kanclerza Niemiec doprowadziła do tego, że stał się on nowym największym wrogiem Władimira Putina. "Rosyjscy eksperci wojskowi wyrażają poważne zaniepokojenie, ponieważ niemieckie czołgi są znacznie lepsze niż rosyjskie. Kreml oświadczył w czwartek, że zachodnie dostawy czołgów to 'bezpośredni udział' w konflikcie. Poinformował o tym rzecznik Putina Dmitrij Pieskow" - opisuje "Bild", zastanawiając się, na jakie kroki zdecyduje się w takiej sytuacji szef Kremla. "Bild": Olaf Scholz nowym największym wrogiem Władimira Putina Ekspert wojskowy prof. Carlo Masala (Uniwersytet Bundeswehry w Monachium) jest zdania, że Rosja mogłaby zmienić z tego powodu swoje plany wojenne. - Rosjanie mogliby przyspieszyć swoją wiosenną ofensywę, a teraz próbować zyskać jak najwięcej w Donbasie - przypuszcza ekspert i podkreśla, że minie trochę czasu, zanim czołgi Leopard pojawią się na polu bitwy. Szkolenie ukraińskich żołnierzy ma rozpocząć się na początku lutego i potrwać około sześć tygodni, co daje Putinowi trochę czasu. Od miesięcy spekuluje się, jak Putin zamierza wykorzystać żołnierzy, stacjonujących na Białorusi. - Jedną z opcji byłoby jednoczesne wysłanie sił rosyjskich z Białorusi na Ukrainę. Nie po to, by przeprowadzić kolejny atak na Kijów, ale by związać siły ukraińskie na granicy ukraińsko-białoruskiej. Tych sił brakowałoby wtedy na południowej i wschodniej Ukrainie - mówi Masala. To oznaczałoby dla Putina otwarcie nowego frontu, a tym samym utrudniłoby Ukrainie skoncentrowanie wojsk - i nowych czołgów - na południu i wschodzie kraju. Media: Rosja planuje kolejne powołania do armii Jak przypomina "Bild", oficjalnie Kreml odrzuca wszelkie doniesienia o kolejnych falach mobilizacji. Pojawiają się jednak oznaki próby zmilitaryzowania kolejnych "setek tysięcy Rosjan" do armii. Kilka dni temu CNN poinformowało, że Rosja planuje powołanie do armii 200 tys. osób w celu wysłania ich na front. "To, że Putin zaprzecza wszystkim doniesieniom, nic nie znaczy. Miesiącami mówił Rosjanom, że mobilizacji nie będzie - aż nagle we wrześniu 2022 roku ogłosił częściową mobilizację. Teraz może wykorzystać dostawy zachodnich czołgów jako pretekst do rozpoczęcia kolejnej fali rekrutacji" - przypuszcza "Bild". Wypowiedzenie Niemcom wojny eksperci ds. Kremla i Europy Wschodniej uważają za "wysoce nieprawdopodobne". Siergiej Sumlenny z European Resilience Initiative Center podkreślił: - Pod względem militarnym ta wojna jest już dla Rosji przegrana. Pozostaje pytanie, jak długo można będzie kontynuować walkę. Faktem jest, że od czasu ataku na Ukrainę Rosja straciła znacznie powyżej 100 tys. żołnierzy, którzy polegli lub zostali ranni. "Armia rosyjska jak dotąd nie była w stanie osiągnąć militarnie swoich celów na Ukrainie, od jesieni 2022 roku ponosi dotkliwe porażki. W porównaniu z wojskami NATO, armia rosyjska jest znacznie gorsza" - zauważa "Bild". "USA zniszczyłoby siły Rosyjskie i Flotę Czarnomorską w kilka godzin" Kreml wielokrotnie, pośrednio groził atakiem nuklearnym, skierowanym na Ukrainę i zachodnich sojuszników. Jednak Masala jest sceptyczny w tym przypadku. - Dlaczego Kreml miałby teraz celować broń nuklearną na zachód? Konsekwencje byłyby dla Rosji katastrofalne. (...) Jest raczej mało prawdopodobne, że Kreml teraz zrealizuje swoje groźby nuklearne - przekonuje. "Zachód dawał Putinowi jasno do zrozumienia, że jakiekolwiek użycie broni nuklearnej będzie miało druzgocące konsekwencje dla Rosji. USA byłyby w stanie całkowicie zniszczyć siły rosyjskie na Ukrainie oraz Flotę Czarnomorską w ciągu kilku godzin - przypomina "Bild".