W piątkowy wieczór Rosjanie kolejny raz zaatakowali Charków. Pociski spadły m.in. na osiedle domów jednorodzinnych, wywołując pożar. Ewakuowano stamtąd ponad 50 mieszkańców. Do późnych godzin wieczornych na miejscu trwała akcja ratunkowa. Wojna w Ukrainie. Nocny atak na Charków. Rośnie liczba ofiar Zginęło siedem osób, w tym troje dzieci: w wieku siedmiu i czterech lat oraz półroczne niemowlę - poinformował w sobotę szef obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow. Wcześniej władze lokalne informowały o jednej ofierze śmiertelnej, a następnie - o pięciu. Armia Władimira Putina zaatakowała 1,5 milionowe miasto przy użyciu dronów Shaded irańskiej produkcji. Rosjanie skierowali w nocy na ukraińskie obwody: odeski i charkowski łącznie 31 dronów typu Shahed. 23 maszyny zostały strącone przez ukraińską obronę przeciwlotniczą - powiadomiła armia. Jedne z nich uderzył w stację benzynową, a płonące paliwo wywołało pożar, który podpalił 15 domów. Na miejsce wraz z ekipami ratunkowymi pojechał mer Charkowa. Ihor Terechow wypowiedział na tle płomieni poruszające słowa. Mer Charkowa: "Agresor rujnuje bohaterskie miasto" "Patrzcie, jak rosyjski agresor rujnuje nasze miasto, bohaterskie miasto Charków. Ale my się nie poddamy. Dziesiątki prywatnych domów zostało zrujnowanych. Nie poddamy się. Sława Ukrainie" - powiedział w emocjonalnym nagraniu Terechow. Dodał, że powierzchnia pożaru wynosiła 3,7 tys. metrów kwadratowych. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!