Jurty zostały stworzone na polecenie Funduszu Rewitalizacji Dziedzictwa Historycznego "Hun" z Buriacji. Namioty te trafią do rejonu starobeszewskiego w obwodzie donieckim. - Dlaczego jurta? Jest to wygodne: zawsze można ją szybko złożyć lub rozłożyć i przetransportować, a także odprawiać w niej szamańskie obrzędy - powiedział Oleg Bułutow z Funduszu Hun. Jak dodaje, szamani będą mogli wyleczyć rannych żołnierzy. Potrafią oni bowiem nie tylko nastawiać złamane kości, ale i "leczyć duszę" - przekonuje Rosjanin, cytowany przez Radio Swoboda. Szamani jadą do Donbasu. "Podniosą naszych na duchu" Jeszcze nie zdecydowano, gdzie dokładnie jurty będą zlokalizowane. Bułutow uważa, że powinny być jak najbliżej linii frontu, ale jednocześnie znajdować się w bezpiecznym miejscu. W zamyśle organizatorów taka pomoc przyda się zarówno wyjeżdżającym na front, jak i tym, którzy są już w miejscach działań wojennych. - Głównym celem jest podniesienie naszych wojowników na duchu, uzdrowienie, wsparcie. Kto ma lęki, kto ma coś innego - pomożemy każdemu, kto zwróci się o pomoc. Bez względu na narodowość, czy to wojskowy, czy cywil - dodaje Bułutow. Jak podkreśla, historia się powtarza. - Kiedyś nasi przodkowie - wielcy Hunowie - pokonali Gotów, broniąc Słowian. Jak widać, historia, która wydarzyła się 16 wieków temu, powtarza się dzisiaj. Od lutego odprawiliśmy już kilka tailaganów (rytuał ku czci bogów - red.) za zakończenie wojny, za zwycięstwo. A teraz chcemy przybyć z misją humanitarną - mówi. Wcześniej inny członek Funduszu Hun, Erdem Tapchajew, powiedział, że po Nowym Roku pojedzie walczyć do Ukrainy. Wojna w Ukrainie. Buriaci giną na froncie Buriaci to naród mongolski, zamieszkujący południową Syberię. Większość wyznaje szamanizm, Buriaci w Kraju Zabajkalskim również lamaizm, ponadto niewielka liczba wyznaje prawosławie. Jak wynika z danych amerykańskiego wywiadu, Buriacja jest liderem wśród regionów wschodniej części Rosji pod względem liczby zabitych w wojnie w Ukrainie. Czytaj też: Nagle przychodzą wezwania do zapłaty. Oburzeni Polacy piszą skargi