Uzasadniając swoją opinię niemiecki dziennikarz wskazuje, że debaty minionych tygodni jasno pokazały, "iż USA, Niemcy i inni sojusznicy w NATO bardziej boją się rozszerzenia wojny na terytorium NATO niż zagrożenia dla zachodniego bezpieczeństwa, jakie stwarzałyby terytorialne zdobycze Rosji w Ukrainie". "Zachód cierpi na pewnego rodzaju 'samoodstraszanie' i wspiera Ukrainę tylko na tyle, by nie musiała natychmiast skapitulować" - ocenia autor. Niemieckie media: Zwycięstwo Ukrainy jest niemożliwe. "Rosja ma ogromne rezerwy" Schiltz podkreśla, że dotychczas Rosja zniszczyła od 60 do 70 proc. infrastruktury krytycznej Ukrainy, zaś nic nie wskazuje na to, by Kijów otrzymał z Zachodu wystarczającą liczbę systemów antyrakietowych, jak Iris-T, Nasams i Patriot, aby "powstrzymać rosyjską niszczycielską orgię". "Przeciwnie: Dotychczasowe skromne dostawy z Zachodu są pretekstem dla rosyjskich sił zbrojnych, które według szefa sztabu generalnego Norwegii Eirika Kristoffersena nadal dysponują ogromnym arsenałem rakiet i dronów" - dodaje. "Po trzecie: Rosyjskie wojsko próbuje odpowiedzieć na zachodnią broń precyzyjną za pomocą masy i ma wystarczające zasoby, po które może sięgnąć. To dotyczy przede wszystkim czołgów" - stwierdza. Autor powołuje się na dane londyńskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS), według których Rosja dysponuje czteroma tysiącami czołgów, które można wykorzystać. To pozwala Rosji "na przejście do ofensywy w każdej chwili". Ukraina traci żołnierzy. "Na front trafiają seniorzy" Jak wskazuje autor, Ukrainie ubywa żołnierzy: trwa - według różnych ocen - ósma tura mobilizacji, a na front trafiają mężczyźni powyżej 60. roku życia. "Z kolei Rosja może w krótkim czasie zmobilizować 200 tys. nowych żołnierzy, a latem ponoć kolejne 500 tys. Potencjał mobilizacyjny Moskwy to około 30 mln osób" - pisze. Dziennikarz "Die Welt" ocenia też, że Rosja może być nie tylko militarnym, ale i politycznym zwycięzcą wojny. Jak czytamy, według Wiedeńskiego Instytutu Międzynarodowych Analiz Gospodarczych (WIIW) odbudowa gospodarcza Ukrainy będzie znacznie trudniejsza niż prognozuje Narodowa Rada Odbudowy Ukrainy. Członkostwo tego kraju w NATO będzie wykluczone w dającym się przewidzieć czasie, a także przystąpienie do UE zajmie - w najlepszym razie - o wiele więcej czasu niż żąda obecnie Kijów. "Europa i USA nie robią nic, by zakłócić pracę Rosjan" Schiltz stwierdza, że podczas gdy Zachód - co dobrze widać na przykładzie kanclerza Olafa Scholza - "wije się i waha", aby dotrzymać własnych obietnic, "kijów traci czas, zamiast w końcu wyjść z wojny pozycyjnej i móc przejść do ofensywy". "Z obiecanymi dostawami czołgów - Kijów żądał 300, a otrzyma tylko około 130 maszyn - Ukraina raczej nie będzie w stanie rozpocząć udanych ofensyw pod Kreminną i przede wszystkim Zaporożem, aby odciąć rosyjskie wojska na Krymie od zaopatrzenia" - pisze niemiecki dziennikarz. Ponadto zarzuca Europie i USA, że nie robią nic, aby zakłócić rosyjska komunikację satelitarną, co bardzo ograniczyłoby zdolności Moskwy do ataku. "Zwycięstwo Ukrainy jest niemożliwe. Niestety" Według autora od zachodnich dyplomatów coraz częściej można usłyszeć o "strachu przed eskalacją, obawie przed 'zmęczeniem wojną' w demokratycznych społeczeństwach oraz nadziei na rychłe zawieszenie broni". I dokładnie na to szybkie zawieszenie broni obliczone jest w międzyczasie zaangażowanie Zachodu - oczywiście przy zachowaniu milczenia. Rezultatem będzie amputacja części Ukrainy" - ocenia dziennikarz "Die Welt". "Z dzisiejszej perspektywy i przy uwzględnieniu wszystkich okoliczności - przez co należy rozumieć przede wszystkim niewystarczające wsparcie Zachodu - zwycięstwo Ukrainy jest niemożliwe. Rosja okupuje obecnie około 18 proc. ukraińskiego terytorium. W przyszłości ta wartość raczej wzrośnie niż spadnie. Niestety" - pisze Schiltz. Anna Widzyk, Redakcja Polska Deutsche Welle