Olaf Scholz nie powiedział, o jakie bojowe wozy piechoty chodzi i ile ich ma być dostarczonych. Nie jest też jasne, ile broni i sprzętu Grecja wyśle Ukrainie. - Szczegóły zostaną opracowane przez ministerstwa obrony naszych krajów - zapowiedział Scholz. Bundeswehra używa obecnie bojowych wozów piechoty Marder i Puma. Marder mają być stopniowo zastępowane przez nowocześniejsze Pumy - przypomina telewizja ARD. Wymiana sprzętu Niemcy zobowiązały się do dostarczania broni Ukrainie w formie wymiany z innymi państwami, z których ostatecznie popłyną dostawy do Ukrainy. Jak jednak podawał dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung", sytuacja ta nie jest jednoznaczna. "Niemcy, które zapowiedziały dostawy broni na dużą skalę dla Ukrainy, w rzeczywistości dostarczają jedynie bardzo drobny sprzęt wojskowy; kanclerz Olaf Scholz rujnuje reputację niemieckiej polityki" - wskazywano. "Najpierw minister obrony Christine Lambrecht uznała pięć tysięcy hełmów w styczniu za "bardzo wyraźny sygnał" wsparcia, nie chcąc oczywiście prowokować Rosji. Potem kanclerz Scholz przez wiele tygodni kręcił głową, gdy pytano go o broń ciężką. Liderowi jego grupy parlamentarnej (SPD) Rolfowi Muetzenichowi nie podobał się cały militarystyczny wydźwięk dyskusji o wojnie" - przypomina "FAZ". Według gazety "dopiero pod koniec kwietnia rządzący poinformowali, że jednak będą dostarczać broń". Na przykład wymieniając czołgi z Polską, której w odpowiedzi na skargę, że jeszcze nic nie dotarło, po kilku tygodniach powiedziano, że "nie mogło to nastąpić za naciśnięciem guzika i że doszło do nieporozumień" - czytamy w komentarzu. Ponadto obiecano działa przeciwlotnicze Gepard, choć już w lutym mówiono, że nie ma do nich amunicji. "W końcu obiecano aż siedem haubic samobieżnych (...) A właśnie dotarła do nas wiadomość, że od dwóch miesięcy Niemcy nie dostarczają Ukrainie nawet lekkiego sprzętu, a jedynie "drobny sprzęt", taki jak granaty i lonty" - twierdzi "FAZ".