Austria od marca do końca 2022 roku przyjęła ok. 90 tys. uchodźców z Ukrainy. To stosunkowo niewiele w porównaniu z innymi krajami Europy Środkowej: sąsiednie Czechy, porównywalne pod względem wielkości i liczby ludności, przyjęły ponad 400 tys. osób uciekających przed wojną. W Polsce od 24 lutego, czyli dnia ataku Rosji na Ukrainę, Straż Graniczna odnotowała 9,271 mln wjazdów z terytorium Ukrainy. Jak zaznacza Radio Swaboda, Wiedeń nie udziela Kijowowi żadnej pomocy wojskowo-technicznej, podkreślając, że Austria jest krajem neutralnym. W najnowszych sondażach partyjnych, obok socjaldemokratów, prowadzi prawicowo-populistyczna Austriacka Partia Wolności (FPÖ), na którą gotowych jest głosować ok. 30 proc. wyborców. W przeszłości FPÖ znana była z dość bliskich kontaktów z Kremlem. Neutralna Austria. 80 proc. obywateli popiera taką politykę Jesienią ubiegłego roku Partia Wolności zażądała ogólnokrajowego referendum w sprawie sankcji wobec Rosji, zarzucając rządowi naruszenie zasady neutralności poprzez wplątanie Austrii w "wojnę gospodarczą". - Rodziny, pracownicy, przedsiębiorcy, emeryci i młodzi ludzie są zmuszani do płacenia za szał sankcji UE i rządu, a jednocześnie nie pyta się ich nawet, czy są na to gotowi - powiedział wówczas lider partii Herbert Kickl. Redakcja Radia Swoboda pyta: Czy Austria stała się słabym ogniwem w łańcuchu unijnej solidarności z Ukrainą? Według Benjamina Schmitta, badacza z Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPA), po wybuchu wojny pozycja Austrii jako samozwańczego "pomostu między Rosją a Zachodem" stanęła pod znakiem zapytania. Okazało się, że chęć znalezienia się między dwoma biegunami nie przyczyniła się do zakończenia konfliktu. Jednak neutralność, która jest jedną z konstytucyjnych zasad Republiki Austrii, prawie nigdy nie jest w kraju kwestionowana: poziom jej poparcia w społeczeństwie nie spada poniżej 80 proc. Pod tym względem Austria bardzo różni się od dwóch innych państw UE - Szwecji i Finlandii, które do niedawna również zajmowały stanowisko neutralne, a po rosyjskiej inwazji wystąpiły o członkostwo w NATO. Karl Nehammer. Jedyny przywódca kraju UE, który odwiedził Moskwę W kontekście neutralnej polityki Wiednia ubiegłoroczna wizyta kanclerza Karla Nehammera w Moskwie nie wywołała w kraju takiego poruszenia, jak w innych stolicach UE. Po negocjacjach z Putinem Nehammer powiedział dziennikarzom, że Putin nie wywarł na nim dobrego wrażenia, ale zaznaczył, że prezydent Rosji "jest zdecydowany rozwiązać kwestię Donbasu", nawet pomimo sankcji. To było jednak w kwietniu, a od tamtego czasu sytuacja zarówno na froncie, jak i w polityce światowej znacząco się zmieniła. Nehammer pozostał dotąd jedynym przywódcą kraju UE, który odwiedził Moskwę po rozpoczęciu inwazji. - Wiodące partie kierują się interesami praktycznymi, głównie biznesowymi. Są też inni, na przykład Zieloni czy centrowa partia NEOS, która konsekwentnie broni orientacji na wartości. Ale jej elektorat to 10-11 proc. Dominuje podejście czysto pragmatyczne - mówi Anton Szechowcow, dyrektor wiedeńskiego analitycznego Centrum Integralności Demokratycznej. Austria: Popularność skrajnej prawicy Ekspert wyjaśnił także w trzech punktach, czemu popularność w Austrii zyskuje prawicowa populistyczna Partia Wolności. - Po pierwsze, w całej Austrii potencjał wyborczy skrajnej prawicy jest dość wysoki od dość długiego czasu, około 20 lat, wynosi około 30 proc. Jest to cecha austriackiej kultury politycznej, chociaż w większości krajów europejskich ten pułap jest niższy. Drugim czynnikiem jest to, że FPÖ była główną siłą polityczną, która w czasie pandemii COVID-19 zajmowała jawnie sceptyczne stanowisko wobec wielu restrykcji. I to pokrywało się z poglądami znacznej części społeczeństwa austriackiego. Trzeci element to nic innego jak napływ części wyborców do FPÖ - twierdzi. Ekspert: Postawa Austrii jest trochę lepsza od Węgier Partia Wolności miała oficjalne porozumienie o współpracy z Jedną Rosją, przywódcy FPÖ chętnie jeździli do Moskwy i nawiązywali kontakty z proputinowskimi politykami. Po wybuchu wojny FPÖ zajęła neutralne stanowisko wobec trwającej inwazji. Jarosław Szymon z Radia Swaboda zapytał eksperta, czy stanowisko partii jest zbliżone do postawy premiera Węgier Viktora Orbana, który powiedział, że "to nie jest nasza wojna". - Nie, to trochę lepiej niż Orban. Posłowie Partii Wolności prawie zawsze wstrzymują się od głosowania nad rezolucjami dotyczącymi wojny w Ukrainie czy krytyki Rosji. To, nawiasem mówiąc, jest normalne dla austriackiej prawicy - oni są za neutralnością. Przeciwieństwo tego, czyli bycie prorosyjskim, jest dla nich nieco nienaturalne. Ale w obecnej sytuacji neutralne stanowisko jest oczywiście na rękę Kremlowi - twierdzi ekspert.