Rosja straciła pierwszą w tej wojnie żołnierkę - podaje gazeta. To 27-letnia Walentina Galatowa, która miała zginąć już w zeszłym miesiącu, jednak jej śmierć potwierdzono dopiero teraz. "Daily Mail" podaje, powołując się na rosyjskie media, że kobieta pochodziła z Syberii, jednak już w młodości przeniosła się do Woroneża. Gdy w 2014 roku Rosja anektowała ukraiński Krym, Galatowa przeprowadziła się wraz z mężem na oblężony przez separatystów obszar obwodu donieckiego w Ukrainie. Galatowa urodziła tam swoje pierwsze i jedyne dziecko, a także podjęła studia z zakresu psychologii. Mąż 27-latki zaciągnął się z kolei do separatystycznych sił na terenie ogłoszonej przez Rosję Separatystycznej Republiki Ludowej. W zeszłym roku zginął podczas walk z Ukraińcami we wspomnianym regionie. Gdy doszło do ponownej inwazji Rosji na Ukrainę (24 lutego) Galatowa także zaciągnęła się w szeregi separatystów i podjęła walkę z Ukraińcami. Została wysłana na front w roli medyka. Nie żyje pierwsza żołnierka armii Putina Gazeta informuje, że Galatowa działała ze swoją jednostką w Mariupolu, który od początku wojny jest oblegany przez wojska Putina. W mieście od wielu tygodni trwa katastrofa humanitarna. Rosjanie wywożą z miasta mężczyzn, ostrzeliwują obiekty cywilne i dopiero przed paroma dniami zgodzili się na częściową ewakuację mieszkańców. W mieście broni się ostatni bastion - zakłady Azowstal. Jak podaje "Daily Mail", Galatowa miała zginąć 14 kwietnia w Mariupolu podczas ostrzału moździerzowego. Śmierć miała z kolei nastąpić w trakcie "misji bojowej", o szczegółach jednak nie poinformowano. Syn kobiety trafił pod opiekę swojej babci w Woroneżu.