Jak podaje Reuters, informacje w sprawie zatrzymania i śmierci 45-latka są szczątkowe. Wiadomo, że pochodzący z Manchesteru Paul Urey był pracownikiem pomocy humanitarnej. 25 kwietnia został schwytany przez prorosyjskich separatystów z samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Razem z 45-latkiem schwytano także innego wolontariusza. Do zatrzymania doszło w punkcie kontrolnym w okolicach Zaporoża. Nie podano wówczas powodów, dla których zatrzymano mężczyzn. Ambasador Rosji wezwany do MSZ Brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych wezwało ambasadora Rosji Andrieja Kielina, by wyrazić "głębokie zaniepokojenie" doniesieniami o śmierci na terenie tzw. Donieckiej Republiki Ludowej brytyjskiego pracownika organizacji pomocowej. - Jestem zszokowana doniesieniami o śmierci brytyjskiego pracownika organizacji pomocowej Paula Ureya, w czasie gdy był w areszcie u rosyjskich pełnomocników w Ukrainie. Rosja musi ponieść za to pełną odpowiedzialność. Winni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności - oświadczyła minister spraw zagranicznych Liz Truss. Śmierć w areszcie Na początku maja w rosyjskiej telewizji pojawiło się nagranie z wywiadu z 45-latkiem. Matka mężczyzny tłumaczyła później, że zachowanie jej syna nie było naturalne, co sugeruje, że zmuszono go do mówienia. Samozwańcze władze oskarżyły 45-latka i innych zatrzymanych w trakcie wojny Brytyjczyków o działalność najemniczą. czyli postawiły im taki sam zarzut, za jaki w czerwcu skazały na karę śmierci innych Brytyjczyków: 28-letniego Aidena Aslina i 48-letniego Shauna Pinnera. 10 lipca Paul Urey zmarł w areszcie. Władze DRL twierdzą, że powodem śmierci była cukrzyca, problemy z oddychaniem, nerkami i układem krążenia. Separatyści zarzekają się również, że 45-latek otrzymał w areszcie pomoc medyczną. - Doniesienia o śmierci zatrzymanego przez prorosyjskich separatystów na Ukrainie brytyjskiego pracownika organizacji pomocowej są "alarmujące" i Ministerstwo Spraw Zagranicznych pilnie je sprawdza - oświadczył w piątek rzecznik brytyjskiego rządu, pytany o sprawę.