Śmierć 22-letniego Amerykanina potwierdziła stacja CNN. Willy Cancel na co dzień pracował jako strażnik więzienny w Tennessee. Krótko przed wybuchem wojny w Ukrainie, pod koniec lutego, zgłosił się do prywatnej firmy zrzeszającej najemników. Po rozpoczęciu konfliktu zgłosił chęć wyjazdu zaatakowanego przez Rosję kraju. - Wierzył w to, o co walczy Ukraina, chciał być tego częścią. Nie chciał, by wojna doszła do naszej ojczyzny - mówiła CNN matka Cancela Rebecca Cabrera. Potwierdziła, że w ramach kontraktu jej syn otrzymywał wynagrodzenie. Nie żyje Willy Joseph Cancel Mężczyzna przekroczył granicę Polski z Ukrainą 12 marca. Walczył w międzynarodowym oddziale. O śmierci syna kobieta dowiedziała się od innych najemników. Ciała 22-latka nie udało się zabrać z pola bitwy. - Było to sytuacja: albo łapiemy ciało, albo zostaniemy zabici. Jednak chcemy pochować go w kraju, chcemy by do nas wrócił - zapewniła Cabrera. Mężczyzna miał żonę i siedmiomiesięczne dziecko. CNN nie otrzymały potwierdzenia o śmierci mężczyzny w Departamencie Stanu. Urzędnicy powołali się na "względy prywatności". Jednocześnie apelują, by obywatele USA powstrzymali się od podróży do ogarniętego wojną kraju. Pierwszy Brytyjczyk zginął podczas konfliktu Cancel nie był jedynym obcokrajowcem, który zginął na Ukrainie w ostatnich dniach. W czwartek BBC powołując się na źródła poinformowała o śmierci Scotta Sibleya, byłego żołnierza. Według stacji to pierwszy Brytyjczyk, który zginął w trakcie rosyjskiej agresji. Jego kolega z oddziału zaginął. Zobacz też: Wojna na Ukrainie. Bucza. Opublikowano zdjęcia 10 rosyjskich wojskowych Z nieoficjalnych informacji wynika, że wolontariusze walczyli w okolicach Mariupola lub w Donbasie. Rzecznik brytyjskiego resortu dyplomacji nie potwierdził tożsamości mężczyzn. Jednocześnie zapewnił jednak, że rząd wspiera obie rodziny.