Powódź w Demidowie zablokowała północną krawędź Kijowa na zachodnim brzegu Dniepru i odegrała kluczową rolę w marcowych walkach, ponieważ siły ukraińskie odparły rosyjskie próby okrążenia Kijowa i ostatecznie zmusiły Rosjan do odwrotu. Wody stworzyły skuteczną barierę dla czołgów i skierowały siły agresora na znacznie mniej przystępny, gęściej zaludniony teren - do miejscowości Bucza, Irpień i Hostomel. Ukraińcy "kupili" w ten sposób czas na przygotowanie obrony stolicy - ocenił New York Times, określając decyzję o otwarciu tamy w Demidowie mianem "zwycięstwa taktycznego". Ograniczyło to również możliwość przeprawy przez rzekę Irpień, jeden z dopływów Dniepru. Rosyjskie wojska bezskutecznie próbowały pokonać tę przeszkodę, korzystając z mostu pontonowego i przejeżdżając przez podmokły teren pod ostrzałem ukraińskiej artylerii. "50 zalanych domów to niewielka strata" Siły agresora patrolowały Demidów, ale dzięki decyzji o zalaniu okolicy miejscowość nie znalazła się na linii frontu i nie doszło tam do masowych zbrodni na ludności cywilnej - przekazał amerykański dziennik. "Wszyscy mieszkańcy wsi rozumieli tę decyzję i nikt ani przez chwilę jej nie żałował. Uratowaliśmy Kijów!" - powiedziała mieszkanka Demidowa, cytowana przez New York Times. "50 zalanych domów to niewielka strata" - ocenił jeden z wolontariuszy, pomagających obecnie w osuszaniu Demidowa. Demidów jest położony w rejonie wyszogrodzkim, w pobliżu Zbiornika Kijowskiego na Dnieprze. Miejscowość znajduje się około 45 km na północ od centrum Kijowa.