Niewielka grupa rosyjskich dywersantów, którzy przedostali się z terytorium Białorusi, znalazła się w Stefie Wykluczenia wokół Elektrowni Jądrowej w Czarnobylu. Wcześniej udało im się ominąć punkty kontrolne i obserwacyjne. Podczas przemierzania tamtejszych terenów Rosjanie natknęli się na stado dzików. Jak przekazano we wpisie w mediach społecznościowych, "nie było możliwości zastrzelenia zwierząt, gdyż donośne odgłosy strzałów mogły zdradzić obecność dywersantów". Dziki dogoniły żołnierzy. Doszło do tragedii Mimo prób bezproblemowego odwrotu, dzikom udało się dogonić jednego z wojskowych. Staranowany przez zwierzę miał upaść na ziemię i uderzyć głową o kamień. Jak podano, mężczyzna zmarł na miejscu. Rosyjski kanał "Kremlowska tabakierka" poinformował, że ciała zmarłego Rosjanina nie można było ewakuować, reszta kompanów pozostawiła je na miejscu wypadku w ukryciu. Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja "Grupa planowała sabotaż". Musieli zmienić plany Ostatecznie postawionego przed grupą zwiadowców zadania nie udało się wykonać. "Początkowo grupa dywersyjna planowała sabotaż w strefie wokół Czarnobyla. Nie jest jasne, czy ma to związek z funkcjonowaniem zamkniętej ponad 20 lat temu elektrowni jądrowej w Czarnobylu" - podano za pośrednictwem kanału. W związku ze zdarzeniem konieczna była jednak "zmiana planu operacji" - dodano. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!