Zdjęcie "Napalm Girl" zostało wykonane w okolicach wioski Trảng Bàng przez fotografa Associated Press, Nicka Uta. Na wioskę chwilę wcześniej spadły bomby z napalmem. Atak miał wypędzić z wioski komunistyczne siły, jednak ofiarami stali się mieszkańcy wioski. Dokładnie 50 lat później CNN sprawdza, jak dziś żyje i co ma do powiedzenia główna bohaterka tych wydarzeń, m.in. o wojnie w Ukrainie. Historia "Napalm Girl" i ubrania, które spłonęły od ognia Historia "Napalm Girl" dzieje się ponad 80 kilometrów od Sajgonu (dziś Ho Chi Minh). Armia Wietnamu Południowego próbuje wypędzić z Trảng Bàng siły komunistyczne i otworzyć pobliską autostradę. W powietrze wzbijają się samoloty Skyraider, które obrzucają pozycje wroga napalmem. Substancją, której temperatura płomieni wynosi ponad 1200 °C, a ściana ognia przemieszcza się szybciej niż biegnący człowiek. Dziewięcioletnia Kim Phuc i jej rodzina chronią się w buddyjskiej świątyni. Słysząc nad głową samoloty własnej armii, żołnierze południowowietnamscy wzywają wszystkich do ucieczki, obawiając się ataku. Grupa zostaje pomylona z wrogiem. Kim wspomina ten tragiczny dzień: Kim jest tak gorąco, że zdziera z siebie resztki ubrania i biegnie z innymi dziećmi autostradą Route 1. Zdjęcie "Napalm Girl" obiega świat Tą samą drogą porusza się 21-letni wietnamski fotograf Nick Ut, który był jednym z kilku dziennikarzy w okolicach wioski. Jak będzie później relacjonował, jego uwagę zwrócił krzyk Kim, która krzyczała po wietnamsku "Za gorąco! Za gorąco!" - mówił podczas jednej z rozmów: Młody fotograf natychmiast reaguje i furgonetką zawozi dzieci do pobliskiego szpitala, gdzie Kim i innym udzielana jest pomoc. Kiedy pokazuje współpracownikom wywołane zdjęcie, wszyscy mówią, że otrzyma Pulitzera. Nie mylą się - w 1973 roku Ut otrzymał nagrodę Pulitzera, a obraz zostaje uznany za zdjęcie roku po tym, jak pojawia się na pierwszych stronach ponad 20 czołowych amerykańskich dzienników. "Napalm Girl" symbolem nadziei Kim spędza w szpitalach 14 miesięcy, lecząc się z powodu rozległych obrażeń. Dwóch jej kuzynów nie przeżyło bombardowania napalmem. Zdjęcie, które popularnie nazywane jest "Napalm Girl", decyduje o jej przyszłym życiu. Po wojnie Kim chce zostać lekarką, jednak komunistyczny rząd Wietnamu szybko usuwa ją ze szkoły medycznej i wykorzystuje w kampaniach propagandowych. Kim wspomina dziennikarzy przyjeżdżających zza oceanu, którzy chcą usłyszeć jej historię. Po latach przyznaje, że chciała wtedy zniknąć. Czuła wstyd i nie potrafiła wybaczyć wietnamskiemu fotografowi za uderzające brutalnością zdjęcie, które zmienia jej życie. Spokój i ukojenie przychodzą dopiero w 1992 roku, kiedy Kim otrzymuje azyl polityczny w Kanadzie. Tu poczuła natchnienie do wykorzystania swojej osobistej tragedii. Pisze książkę o swoich doświadczeniach i zakłada Kim Foundation International, organizację charytatywną niosącą pomoc dzieciom wojny. Została mianowana ambasadorem dobrej woli ONZ i wygłasza przemówienia na całym świecie na temat jej historii życia i siły przebaczenia. Za swoją działalność otrzymuje liczne nagrody. "Napalm Girl" z przesłaniem dla Ukrainy Po latach operacji i terapii Kim nadal odczuwa negatywne skutki oparzeń. Niedawno przeszła zabiegi laserowe w USA, mimo to wciąż odczuwa ciągły ból z powodu obrażeń. Od tragicznych wydarzeń w Trang Bang mija już pół wieku i dziś Kim ma dwoje własnych dzieci. Jak sama przyznaje, nie czuje się już ofiarą wojny i jest wdzięczna za zdjęcia, który zrobił Ut: W ostatnim czasie "Napalm Girl" dzieli się też swoim przesłaniem, tym razem w kontekście wojny i śmierci w Ukrainie. Z okazji 50. rocznicy powstania zdjęcia w dniu 8 czerwca, ponownie przeżyła wydarzenia stojące za zdjęciem, a jego efekty możemy poznać w gościnnym eseju dla New York Times. Jak przyznała, choć myśl o dzieleniu się obrazami rzezi, zwłaszcza dzieci, może wydawać się nie do zniesienia, trzeba podjąć się konfrontacji z brutalnością wojny w Ukrainie. Stając się 50 lat temu symbolem tragedii wojny mówi dziś, że taka forma przekazu jest niezbędna. Jak podkreśla na łamach New York Times - "Łatwiej jest ukryć się przed realiami wojny, jeśli nie widzimy konsekwencji". Zobacz także: Proces dwóch Brytyjczyków walczących przeciwko Rosji. Grozi im kara śmierci USA: 10-latka zastrzeliła kobietę, która kłóciła się z jej matką