To na terytorium Polski ma znajdować się "najgroźniejsze miejsce na Ziemi" - twierdzi amerykański serwis Politico. Przesmyk suwalski to obszar położony wokół Augustowa, Suwałk oraz Sejn i stanowi bezpośrednią granicę Polski z Litwą, która liczy tam 100 kilometrów długości. Przesmyk suwalski. Politico o "pięcie achillesowej" NATO To właśnie przesmyk łączy państwa NATO, a jednocześnie oddziela Białoruś od obwodu kaliningradzkiego, który wchodzi w skład Federacji Rosyjskiej. Od dawna mówi się o tym, że region ten jest jednym z potencjalnie najbardziej zapalnych punktów w Europie. Jak twierdzi Politico, gdyby wojna w Ukrainie przeniosła się na inne państwa Europy, przesmyk suwalski stanowiłby jeden z pierwszych punktów, w które z pewnością uderzyłaby Rosja. O ewentualnym ataku ze strony Rosji dziennikarze portalu rozmawiali z mieszkańcami litewskich Druskiennik, które położone są tuż przy granicy z Polską i Białorusią. Ci, jak twierdzą, "nie żyją w strachu" i wierzą w siłę NATO. Jak zauważają, atak jest jednak możliwy. - Niektórzy uważają, że nie ma sensu nas atakować, ale trzeba zauważyć, że jest to bezpośrednia droga lądowa do Kaliningradu. Jeśli uda im się pokonać Ukrainę, to możliwe, że kolejny cios spadnie właśnie tutaj - mówi Ramūnas Šerpetauskas, dowódca lokalnego oddziału ochotniczej milicji. Podkreślił przy tym, że przesmyk suwalski to "pięta achillesowa NATO". Najgroźniejsze miejsce na świecie. Politico wskazuje na Polskę Amerykański portal przypomina, że pierwsze ostrzeżenia o możliwym uderzeniu w przesmyk suwalski pojawiły się w 2015 roku po aneksji Krymu przez Rosję. - Jest to ogromna podatność na zagrożenia, ponieważ inwazja odcięłaby Litwę, Łotwę i Estonię od reszty NATO - dowodził ówczesny prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves w rozmowie z ówczesną minister obrony Niemiec Ursulą von der Leyen. W dalszej części tekstu dziennikarze Politico zastanawiają się nad ewentualną reakcją NATO na uderzenie w przesmyk suwalski. Portal podkreśla, że atak na terytorium NATO stanowi poważne naruszenie, jednak zauważa, że Waszyngton i Bruksela mogą nie chcieć eskalować konfliktu dla małego kawałka ziemi, a to mógłby wykorzystać Władimir Putin.