56-letni Michael Schudrich jest od 2004 roku naczelnym rabinem Polski. W kilka dni po napadzie Rosji na Ukrainę Konferencja Rabinów Europejskich wyznaczyła go na koordynatora pomocy i działań ratunkowych dla uchodźców z Ukrainy. Deutsche Welle: Rabinie Schudrich, od początku ataków na Ukrainę angażuje się pan i pańskie gminy na rzecz uchodźców. Co na to wpływa? Czy w Ukrainie jest wciąż społeczność żydowska wymagająca pomocy? Michael Schudrich: - Nie ma to nic wspólnego ze wszystkimi potrzebami i okropieństwami tej wojny. Za każdym razem, gdy pojawiam się na granicy z Ukrainą, mam przy sobie torebkę z lizakami. To są zwykłe lizaki, ale chcę w ten sposób dać jakiś znak dzieciom, które są od wielu dni w drodze, są niewyspane i nie mogą już więcej płakać. I za każdym razem, naprawdę za każdym, jestem niesłychanie wzruszony, gdy słyszę, jak ich matki mówią: podziękuj mu, proszę! I te dzieci mi dziękują. Straciły dosłownie wszystko, uciekają, żeby ratować życie, a ich matki chcą, żeby mi należycie podziękowały. Koordynuje pan akcję pomocy Konferencji Rabinów Europejskich (CER) dla żydowskich uchodźców z Ukrainy... - Chodzi w niej o pomoc dla uchodźców żydowskich, ale czujemy się w równym stopniu odpowiedzialni także za uchodźców niebędących Żydami. U nas, w Polsce i w pracy naszych gmin żydowskich, często doświadczam tego w bardzo konkretny sposób: gdy ktoś prosi nas o pomoc, pomagamy mu. - Większość tych, którzy się do nas zwracają i potrzebują wsparcia, to Żydzi. Ale zgłaszają się do nas także inni i pomagamy im w tym samym stopniu. Teraz nie jest czas na wprowadzanie jakichś rozróżnień. Co możecie przede wszystkim zrobić? - Chodzi tu o wiele różnych rzeczy. Zgłaszają się do nas w dalszym ciągu ludzie, którzy mają przy sobie niewiele więcej, niż udało im się zapakować do jakiejś torby. Potrzebują dachu nad głową i łóżka do spania, odzieży i lekarstw, jak również pożywienia. Musimy także zatroszczyć się o ich stan psychiczny i sytuację prawną, a ich dzieci trzeba ulokować w jakiejś szkole. Potrzebują zapewne także jakiejś pracy. - Bardzo wielu ludzi w Polsce angażuje się na rzecz pomocy dla uchodźców. Jest to nadzwyczaj poruszające zjawisko. Oczywiste jest, że to nie powstrzyma tej wojny, ale możemy przynajmniej zaoferować ludziom minimum tego, czego w tej chwili potrzebują. Czy pomagacie także ludziom w Ukrainie? - Tak, ale nie jako polska gmina żydowska. Istnieje jednak żydowska organizacja pomocy, która zaopatruje 30 tysięcy ludzi w posiłek i to każdego dnia. Jako gminy żydowskie pomagamy tak, jak możemy. Pomagamy każdemu, kto się do nas zgłasza i prawie niczego nie ma. Obecnie w Monachium zbierają się rabini z całej Europy. Czy wszystkie gminy żydowskie na naszym kontynencie angażują się a akcję pomocy dla uchodźców z Ukrainy? - Nie wszystkie, ale wiele, bardzo wiele. Nie ulega także kwestii, że wszyscy chcemy przyjść z pomocą. Ale pomoc dla uchodźców to pomoc dla uchodźców, a nie oświadczenie natury politycznej. Czy europejscy rabini wydają takie oświadczenie polityczne? - Niektórzy z nas oceniają rosyjski atak na Ukrainę także publicznie. Ja sam mówię otwarcie: mamy do czynienia z agresją, której w żaden sposób nie da się usprawiedliwić. Nie chodzi w niej po prostu o wojnę i przemoc, tylko o wyniszczenie, o zbrodnie. Ta agresja ukazuje, że Putin pozbawiony jest jakiejkolwiek moralności. Nie wszyscy rabini mówią to głośno, ale w tej sprawie na pewno nie ma wśród nas żadnych różnic w opiniach i żadnych podziałów. Chodzi panu o zamiar zniszczenia Ukrainy? - To nie jest typowa wojna. Na wojnie ataki kieruje się na cele wojskowe. Porównuję postępowanie Rosji do strategii Hamasu, który twierdzi po każdej swojej akcji, że atakuje żołnierzy i że prowadzi wojnę. Ale Hamas celowo morduje dzieci i kobiety, a więc osoby cywilne. To nie jest żadna wojna, tylko masakra, to nie jest działanie moralne. W ostatecznym rachunku jednak Hamas niszczy swoje własne palestyńskie społeczeństwo. Izraelczycy to przeżyją. Czy przed 24 lutego, przed początkiem inwazji, zdawał pan sobie sprawę z tego, jak bardzo będzie ona dramatyczna? - Myślę, że tak. Wyjaśnię to na przykładzie. Jak państwo wiedzą, jestem ortodoksyjnym rabinem. Dla nas, Żydów, szabat i związany z nim spokój jest rzeczą świętą. Tuż przed rozpoczęciem pierwszego szabatu po wybuchu tej wojny zadzwonił do mnie naczelny rabin Ukrainy, mój dobry przyjaciel, tak samo ortodoksyjny jak ja i powiedział: "Mike, nie wyłączaj, proszę, swojego smartfona w szabat. Niewykluczone, że będzie naprawdę dramatycznie". Do tej pory nigdy jeszcze nie miałem włączonego smartfona w szabat i od tej chwili zrozumiałem, że to naprawdę bardzo poważna i dramatyczna sprawa. Przed wojną w Ukrainie żyły tysiące Żydów ocalałych z Holocaustu... - Niemcy i Izrael odpowiednio wcześnie i w godny podziwu sposób zatroszczyły się o tych starych ludzi, których życie ponownie stało się zagrożone. Te dwa kraje przyjęły u siebie także ocalałych z Holocaustu, którzy mogli uciec z Ukrainy i nie mieli żadnego innego schronienia. - Zdarzają się także szczególnie zaangażowani pomocnicy, których tak bardzo potrzebujemy. Kilka tygodni temu miałem do czynienia z akcją pomocy ze strony francuskiej organizacji "Sauveteurs sans frontières". Jej działacze pomagają także ofiarom tsunami i trzęsienia ziemi, ryzykując przy tym własnym życiem. Tym razem chodziło o ich pomoc w przewiezieniu karetką do Polski małżeństwa, pary starych ludzi w wieku 92 i 93 lat. To uroczy ludzie, którzy chcieli udać się do Izraela. Ale ich paszporty utraciły ważność. Można, co prawda, wyjechać z nieważnym paszportem z Ukrainy, ale nie można z nim wyjechać oficjalnie z Polski. Skorzystałem z wielu kontaktów, żeby zapewnić im ważne paszporty w ciągu zaledwie dwóch dni. Ale takie dramatyczne sytuacje dotyczą nie tylko starych ludzi. Pomogliśmy na przykład też w dalszej podróży młodej kobiecie w ósmym miesiącu ciąży, której ciężko ranny mąż pozostał w Ukrainie. Kilka tygodni później dostaliśmy zdjęcie z Izraela, na którym była szczęśliwa mama z noworodkiem. Jest wiele takich historii, których nie da się zapomnieć. Czy w Ukrainie są jeszcze inni ocalali z Holocaustu, w jej wschodniej części, w Charkowie albo w Odessie? - Tak, należy wychodzić z takiego założenia. Nie każdy z nich jednak chce opuścić swój dom lub mieszkanie i nie każdy jest zdolny do podróży.