O tym, że Rosyjska Flota Czarnomorska "ucieka" z Krymu donosi ukraińska agencja informacyjna Unian. Dziennikarze powołują się przy tym na ustalenia internetowego analityka białego wywiadu (pseudonim MT Anderson), który przeanalizował zdjęcia opublikowane przez Planet Labs. Ma wynikać z nich, że Rosjanie przenieśli już część Rosyjskiej Floty Czarnomorskiej z portu w Sewastopolu na południu Krymu do Noworosyjska w Kraju Krasnodarskim. Podobne ustalenia poczyniło także brytyjskie Ministerstwo Obrony, które 2 października informowało o przeniesieniu większości rosyjskiej floty do tego miasta. Ukraina. Ewakuacja floty z Krymu. Rosjanie przemieszczają okręty Czego dowiedzieć można się z zamieszczonych w internecie zdjęć i poczynionych przez analityka obserwacji? Z atakowanego przez Ukraińców Sewastopola zniknęło już sześć okrętów desantowych, trałowce, trzy okręty podwodne oraz kilka małych okrętów rakietowych. Te ostatnie przeniesione zostać miały także z Teodozji. Do Noworosyjska przybyły też już dwie fregaty projektu 11356: "Admirał Makarow" i "Admirał Essen". Z kolei w Sewastopolu pozostawać mają wciąż: okręt podwodny klasy Kilo oraz cztery duże okręty desantowe projektu 775 "Ropucha". W sieci nie brak opinii, że ruchy Rosjan to pokłosie ataków na bazę na okupowanym nielegalnie półwyspie. Nie innego zdania jest były norweski oficer i analityk Thord Are Iversen, którego słowa przywołuje Biełsat. Jak napisano, według niego ewakuacja części floty to reakcja na zagrożenie, ale "nie oznacza to, że Rosjanie całkowicie opuścili wody w pobliżu Krymu". Wojna w Ukrainie. Rosjanie "ewakuują" Flotę Czarnomorską Baza rosyjskiej Floty Czarnomorskiej atakowana była wielokrotnie, ale w ostatnim czasie Ukraińcy zadali Rosjanom w Sewastopolu bardzo dotkliwe ciosy. W nocy z 12 na 13 września przeprowadzono uderzenie na rosyjską stocznię. W efekcie uszkodzone zostały dwie jednostki: okręt podwodny "Rostów nad Donem" i okręt desantowy "Mińsk". Z kolei 22 września ukraińskie siły uderzyły w siedzibę dowództwa Floty Czarnomorskiej. W sieci pojawiło się mnóstwo zdjęć, na których widać było kłęby dymu nad portem, choć Rosjanie twierdzili początkowo, że atak udaremniono. Następnie nadeszła wieść o śmierci rosyjskiego admirała Wiktora Sokołowa, który miał zginąć, ale w kolejnych dniach dowódca pojawił się na zdjęciach z wideokonferencji z ministrem obrony Siergiejem Szojgu. W odpowiedzi Kijów przekazał, że "muszą zweryfikować swoje informacje". Źródło: Unian, Biełsat *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!