Dmitrij Miedwiediew we wpisie na Telegramie skomentował postawę prezydenta Ukrainy, odniósł się także do propozycji do rozejmu. "Przeczuwając swoją nieuchronną klęskę, prezydent Ukrainy znalazł dogodne dla siebie wyjście z impasu. Bez kraju - bez problemu" - napisał wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Jak zaznaczył, ostatnie działania prezydenta Ukrainy świadczą o tym, że "w ramach ambicji jest w stanie poświęcić wszystko. Ludzi, miasta, gospodarkę". Czyli wszystko to, co zdaniem Miedwiediewa, Rosja chce ocalić. "To, co Rosja stara się zachować z całych sił, niszcząc nacjonalizm, militaryzm i wściekłą wrogość wobec wszystkich, 'którzy nie podskakują'" - dodał. Zdaniem Miedwiediewa, warunki jakie przedstawił Zełenski dla rozejmu są "idiotyczne i w zasadzie niemożliwe". "Zełenski domaga się, aby Donbas i Krym znów były ukraińskimi, jakby nie znał woli ich mieszkańców. Wycofać z Donbasu wszystkie wojska, pozostawiając armii ukraińskiej pełną przestrzeń do represji wobec ludzi. A potem może będzie coś negocjować. Ultimatum brzmi pięknie tylko na papierze. I zwykle stawiają je jednak z pozycji siły, a nie wyraźnej słabości. W momencie zwycięstwa, a nie porażki. Na trzeźwą głowę, a nie pod lekami psychotropowymi" - napisał. Miedwiediew porównuje Scholza do Hitlera We wpisie podkreślił, że zawsze znajdą się tacy, którym "wojenna retoryka Zełenskiego" będzie pasować. "Zełenskiemu zaśpiewał jego niemiecki kolega - kanclerz Niemiec, znany jako 'obrażona pasztetowa' (słowami ambasadora Ukrainy, który wypróżnia się na głowy obywateli miejsca swojego pobytu)" - pisze, dodając, że Niemcy podkreśliły, że nie zaakceptują "narzuconego przez Rosję traktatu pokojowego". Miedwiediew zastanawia się więc "po co Ukraina Scholzowi"? "Nie trzeba daleko szukać odpowiedzi. Polsko-pruski związek, który z całej siły naciska na obecną sytuację i popycha obłąkanego Zełenskiego do coraz bardziej katastroficznych działań, bardziej skorzysta, gdy Ukrainy na mapie nie będzie. Pamiętam, jak ktoś pod koniec lat 30. ubiegłego wieku kłócił się o to, mówiąc dokładnie w tym samym języku i z tym samym zapałem. Jak to się skończyło, wiadomo" - dodaje.