- Wojna w Ukrainie zakończy się, gdy Kongres USA zagłosuje za udzieleniem Kijowowi nowego wsparcia - powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. Amerykański prezydent nawiązał do opiewającego na 95 mld dolarów pakietu wydatków na pomoc Ukrainie, Izraelowi i państwom Indo-Pacyfiku, który nie został dotąd uchwalony przez Izbę Reprezentantów. Pomimo, że Biały Dom od miesięcy forsuje projekt ustawy o pomocy dla Kijowa, republikanie są coraz mniej zainteresowani udzielaniem wsparcia, a ostatnio - pod wpływem byłego prezydenta Donalda Trumpa - chcą przekształcenia pomocy finansowej w pożyczki. Republikański przewodniczący Izby Reprezentantów Michael Johnson nie chciał jak dotąd poddać pod głosowanie tej kluczowej dla Kijowa ustawy. Rosja: Dmitrij Miedwiediew odpowiada Joe Bidenowi Na słowa Joe Bidena zareagował były prezydent, a obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew. Znany z kontrowersyjnych wpisów polityk kolejny raz wykorzystał okazję do szerzenia rosyjskiej propagandy. "Po raz setny można by było przypomnieć o demencji starca i zepsuciu jego syna" - zaczął swój wpis, wypominając Bidenowi jego wiek i zarzuty ciążące na synu, Hunterze. "Ale powiem coś innego. Oświadczenie Bidena jest absolutnie złe. Powiedział bowiem: Dalej zabijajcie się nawzajem. Im więcej ludzi umrze, tym lepiej" - ocenił Miedwiediew. Były prezydent Federacji Rosyjskiej zacytował na koniec fragment Apokalipsy św. Jana, znany jako Jeźdźcy Apokalipsy: "A oto koń blady, a który siedział na nim, imię jemu Śmierć, a piekło szło za nim". "Dlatego im szybciej jeździec na bladym koniu zabierze ze sobą Josepha Robinette'a Bidena, tym lepiej dla naszego cierpiącego świata" - napisał Miedwiediew. Wojna w Ukrainie. Dmitrij Miedwiediew "chce pokoju" Dmitrij Miedwiediew kolejny raz nawiązuje do rosyjskiej propagandy pokoju. Choć władze Kremla oficjalnie deklarują wolę negocjacji na rzecz uregulowania konfliktu zbrojnego, w rzeczywistości nie są nimi zainteresowane. Rosyjska propaganda pokoju obejmuje on trzy główne tezy. Po pierwsze, osiągnięcie pokoju na Ukrainie jest możliwe, lecz na przeszkodzie stoi brak woli władz ukraińskich. Po drugie, winnymi przedłużającej się wojny są państwa pomagające Ukrainie bronić się przed rosyjską inwazją. Po trzecie, pokojem nie są zainteresowane Stany Zjednoczone, które rzekomo podporządkowały sobie politycznie ukraińskie władze i chcą przy ich pomocy osłabić Rosję. "W ten sposób rosyjskie władze promują wizerunek Rosji jako państwa otwartego na dyplomatyczne uregulowanie konfliktu. Przekonują ponadto, że była zmuszona zaatakować Ukrainę, aby uprzedzić jej atak na Rosję, tworząc wrażenie, że obecna konfrontacja militarna ma dla Rosji charakter defensywny" - ocenia Agnieszka Legucka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Zdaniem ekspertki Rosjanie chcą w ten sposób oddziaływać na międzynarodową opinię publiczną, by doprowadzić do zmniejszenia zachodniego wsparcia dla Ukrainy. Pozorowane negocjacje dałyby Rosji czas na militaryzację okupowanych ukraińskich terytoriów i przygotowanie do kolejnego ataku. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!