- Bombardując - już szósty dzień z rzędu - niszczą najcenniejszą rzecz, jaką mamy. Niszczą nas, mieszkańców Mariupola, niszczą nas jako naród - jego słowa cytuje Ukrinform. - Ich zadaniem jest zniszczenie nas jako narodu, chcą wyzwolić Ukrainę od Ukraińców. Jako przykład podał ostrzał banku krwi sprzed kilku dni. Wojska rosyjskie odcięły wszystkie 15 linii energetycznych doprowadzonych do miasta. Jak powiedział mer, miasto nie ma prądu już od pięciu dni. Nie działa też łączność komórkowa. W wyniku nasilających się ostrzałów i bombardowań liczba rannych wzrosła do "tysięcy" - dodał Bojczenko. Trudno jest policzyć, ile osób zginęło, ponieważ szósty dzień ostrzał trwa praktycznie bez przerwy - kontynuował mer miasta. Odnosząc się do miasta, mówił o "ruinach" i "kolosalnych" zniszczeniach. "Mariupol, który znaliśmy, już nie istnieje" - powiedział. Według mera miasta, rosyjskie wojsko zniszczyło 20 z 50 autobusów, które były przygotowane do transportu ewakuowanej ludności miasta. Informacji tej nie udało się niezależnie zweryfikować. - Otrzymałem polecenie zorganizowania transportu i lokalizacji do ewakuacji ludzi. Ale w tym momencie, gdy szliśmy, oddziały wroga złamały zawieszenie broni i rozpoczęły ostrzał. Cudem nikt nie został ranny, ale sprzęt został uszkodzony - powiedział Bojczenko, cytowany przez Ukrinform. Zaapelował jednocześnie o utworzenie korytarza, którym można z miasta wyprowadzić starszych mieszkańców, kobiety i dzieci. Jak twierdzi humanitarna organizacja Lekarze bez Granic (MSF), sytuacja w Mariupolu jest katastrofalna. Koordynator MSF na Ukrainie, Laurent Ligozat, powiedział w sobotę agencji informacyjnej AFP, że sytuacja w tym mieście "pogarsza się z dnia na dzień." Ludzie w Mariupolu mają "bardzo duże problemy z dostępem do wody pitnej" - dodał Ligozat. Na sobotę zaplanowano ewakuację cywilnych dzielnic Mariupola. W tym celu Rosja i Ukraina uzgodniły zawieszenie broni. Jednak władze ukraińskie, powołując się na łamanie zawieszenia broni przez Rosję, przerwały operację ewakuacji. Moskwa ze swej strony oskarżyła Kijów o odpowiedzialność za zerwanie zawieszenia broni i oświadczyła, że w sobotę po południu wznowiła "operacje ofensywne" w Mariupolu.