Mer Dniepru Borys Fiłatow to jeden z najzamożniejszych polityków Ukrainy. Może poszczycić się m.in. biletem na jeden z suborbitalnych lotów kosmicznych, organizowanych przez Virgin Galactic. Koszt "miejscówki" na pokładzie promu to - bagatela - jedynie 200 tys. dolarów. Dniepr. Borys Fiłatow o kluczowej roli miasta Sam Fiłatow władzę w Dnieprze dzierży twardą ręką. Po mieście porusza się pancernym SUV-em. Nigdy nie opuszcza go ochrona, a jego biuro w kancelarii prawnej jest pilnie strzeżone. Walkę z Rosją, a raczej "prorosyjskimi nastrojami" prowadzi od 2014 roku. Wówczas u boku oligarchy Ihora Kołomyjskiego pełnił funkcję zastępcy gubernatora obwodu dniepropietrowskiego. Ten - bliski Rosji region - nigdy nie został zdobyty przez Kreml. Między innymi za sprawą "działań" Fiłatowa. W ostatnich dniach Fiłatow udzielił wywiadu "POLITICO". Mer Dniepru podkreśla w nim, jak strategicznie istotne jest prawidłowe funkcjonowanie miasta, które stanowi obecnie "główną bramę do wschodniej Ukrainy". - Wszystko przechodzi przez nas - podkreśla, jednocześnie odmawiając podania szczegółów dotyczących zachodniej broni, która może przepływać przez region. Fiłatow zapewnia jednak, że Dniepr i okolica są "kluczowe" dla Ukrainy. - Zajmujemy się wyłącznie sprawami obronnymi. Kupujemy drony, ciężarówki, mundury, konserwy mięsne, krótkofalówki, wszystko, czego potrzebują żołnierze. Szukamy tych rzeczy na całym świecie - tłumaczy i dodaje, że pomoc uzyskał między innymi z Chicago i Filadelfii w USA. Partnerskie miasta z USA dostarczyły do Dniepru m.in. 30 ambulansów. Mer Dniepru uderza w Rosjan. "To jest terror" Polityk przyznaje też, że kluczowa rola Dniepru przyciąga uwagę Kremla, który od 24 lutego bezustannie bombarduje region rakietami dalekiego zasięgu. Zdaniem mera - bezskutecznie. - Nie rozumiem, dlaczego wystrzeliwują kilka pocisków po milion dolarów w zwykłą, starą stację obsługi samochodów. Ale najwyraźniej rosyjska propaganda powiedziała, że naprawiano tam samochody dla batalionu Azow - mówi Fiłatow. - To po prostu śmieszne - dodaje, poddając w wątpliwość prawidłowe działanie służb wywiadowczych Rosji. - To jest po prostu terror. To jest zastraszanie, demoralizacja ludności, żeby wywierała presję na rząd - twierdzi mer. Borys Fiłatow ostrzega Zełenskiego. "Nie potrzebujemy nowego Putina" W wywiadzie polityk ocenia też politykę Wołodymyra Zełenskiego. Fiłatow odniósł się do ostatnich doniesień o cofnięciu ukraińskiego paszportu Korbana - szefa Wojsk Obrony Terytorialnej w obwodzie dniepropietrowskim. Ten poinformował ostatnio na Facebooku, że "straż graniczna zabroniła mu ponownego wjazdu do Ukrainy po podróży zagranicznej". - Mam nadzieję, że to tylko tragiczna pomyłka. Naprawdę nie chciałbym, żeby władze centralne, wykorzystując fakt, że w naszym kraju trwa wojna, zaczęły, powiedzmy, tworzyć autokrację - mówi mer Dniepru. - Wojna nie daje prawa do uzurpowania sobie władzy - dodaje i podkreśla: - Nie potrzebujemy nowego Putina.