"Trzecia era nuklearna", która nastąpiła po pierwszej, czyli konfrontacji ZSRR i USA, oraz drugiej, czyli ustanowieniu mechanizmów regulacyjnych po kryzysie kubańskim, charakteryzuje się "brakiem zahamowań w zachowaniach nuklearnych". - Podczas gdy arsenały nuklearne krajów kurczą się od kilkudziesięciu lat, jesteśmy świadkami powrotu broni jądrowej na pole bitwy i rozwoju strategii z jej użyciem - ocenił analityk w ministerstwie Francji ds. sił zbrojnych Corentin Brustlein, cytowany przez "Le Figaro". - Niedemokratyczne mocarstwa nuklearne zachowują się jak piraci. Broń jądrowa staje się zatem także narzędziem konfrontacji demokracji z tymi niedemokratycznymi reżimami - wskazał z kolei dyrektor ds. analiz strategicznych dotyczących energii nuklearnej na uczelni ENS Melanie Rosselet. Broń nuklearna gwarancją ochrony? Memorandum budapeszteńskie z 1994 r. zobowiązywało Rosję, USA i Wielką Brytanię do zagwarantowania niepodległości i integralności terytorialnej Ukrainy w zamian za zrezygnowanie przez nią z głowic nuklearnych. Tymczasem okazuje się, że broń nuklearna jest najlepszą gwarancją ochrony przed atakiem wojskowym. Irak Saddama Husajna i Libia Muammara Kadafiego zapłaciły cenę przed Ukrainą, gdy zrezygnowały ze swoich programów nuklearnych - analizuje "Le Figaro". Stworzyło to też przestrzeń dla Korei Północnej, która nasila wystrzały pocisków balistycznych i prowadzi symulacje ataku jądrowego - dodaje gazeta. Z kolei w Japonii pojawiają się apele o dzielenie się amerykańską bronią jądrową między sojusznikami. - Nieuzbrojone w broń jądrową kraje w Azji zastanawiają się, jak długo potrwa amerykańska ochrona. 70 proc. mieszkańców Korei Południowej opowiada się za opcją nuklearną - mówi ekspert z think tanku Carnegie Foundation Chung Min Lee. "Nie słuchaliśmy Putina" Wejście w "trzecią erę nuklearną" to wyzwanie również dla europejskich demokracji. Od zakończenia zimnej wojny, wierząc w wieczny pokój na kontynencie, kraje te rozbrajały się i zaakceptowały ekonomiczną zależność od Rosji i Chin. - Nie przewidzieliśmy nadejścia kogoś takiego jak Władimir Putin. Lekceważyliśmy słowa krajów Europy Wschodniej, które zrozumiały prawdziwą naturę rosyjskiego reżimu. Wojna na Ukrainie to pobudka dla demokracji. Nie słuchaliśmy Putina. Czy posłuchamy przywódcy Chin Xi Jinpinga? - pyta Rosselet.