Josep Borrell upublicznił plan tej operacji 27 lutego i ogłosił decyzję, która wówczas nie została jeszcze do końca uzgodniona między sojusznikami NATO ani z rządem USA - podaje "Politico". "Transfer samolotów byłby możliwy, gdyby porozumienie pozostało zakulisowe, ale po ogłoszeniu go w prasie stało się to niemożliwe" - czytamy w artykule. "Politico" utrzymuje, że wypowiedź Borrella była "szokiem" dla sojuszników w Europie Wschodniej. Interia już wcześniej informowała, że Borrell nie skonsultował swojego wystąpienia. Obawa przed bezpośrednią konfrontacją Słowacja i Bułgaria, które także posiadają myśliwce MiG-29, szybko wycofały się z projektu. Według gazety "rezultatem była chaotyczna i nieskoordynowana operacja, którą trudno nazwać negocjacjami, a która zakończyła się próbą wymuszenia dostarczenia samolotów przez Polskę i odrzuceniem przez Stany Zjednoczone". Pentagon sprzeciwił się temu planowi, gdyż - jak uzasadniono po upublicznieniu sprawy - mógł doprowadzić do bezpośredniej konfrontacji NATO i Rosji. Jest "plan B" Oprócz tego Waszyngton oświadczył, że amerykańskie F-16, które miałyby być dostarczone Polsce w celu ewentualnego zastąpienia MiG-29, powinny najpierw zostać pozbawione elementów technologicznych, które zgodnie z życzeniem USA nie mogą trafić do innych krajów, nawet sojuszniczych. To oznacza, że wymiana samolotów mogłaby potrwać wiele tygodni. Po odrzuceniu operacji przez USA kraje byłego Paktu Warszawskiego rozważają przekazanie Ukrainie sowieckich rakiet przeciwlotniczych S-300, co znacznie zwiększyłoby zdolności rządu w Kijowie do obrony przestrzeni powietrznej swojego kraju.