Amerykańskie media dotarły do jednego z ukraińskich dowódców batalionu szturmowego. Podpułkownik o pseudonimie "Kupol" podkreśla, że "najcenniejszym aspektem na wojnie jest doświadczenie bojowe", jednak takich żołnierzy jest już "tylko kilku", ponieważ wielu z nich nie żyje, bądź są ranni. Ukraińska armia traci doświadczonych żołnierzy. "Nowi boją się strzelać" Siła bojowa Ukrainy to "namacalny, choć w większości niewypowiedziany, pesymizm" - stwierdza gazeta i dodaje, że znacznie osłabia to zdolności broniącej się strony do przeprowadzenia zapowiadanej na wiosnę ofensywy. Podpułkownik powiedział "The Washington Post", że spośród 500 żołnierzy, jakich miał na początku wojny, 100 zginęło, a 400 zostało rannych. - Dostaję setkę nowych żołnierzy. Dowódcy mówią mi: "Przygotuj ich do bitwy" i odjeżdżają, ponieważ doskonale wiedzą, że to ludzie niegotowi do wojny, nie potrafiący strzelać. Pytam żołnierzy o doświadczenie, a oni odpowiadają: "Boję się dźwięku wystrzału" - mówi "Kupol". Jego słowa potwierdza ukraiński żołnierz Dmytro z piechoty morskiej z obwodu donieckiego. - Część mniej doświadczonych wojskowych boi się opuścić okopy. Czasami ostrzał jest tak intensywny, że jeden żołnierz dostaje ataku paniki, a potem inni razem z nim - mówi w rozmowie z amerykańską gazetą. Wojna w Ukrainie. Oficjalnie Kijów jest optymistyczny Jeden z amerykańskich, anonimowych urzędników zaznacza jednak, że "obecna sytuacja na polu bitwy może nie odzwierciedlać pełnego obrazu ukraińskich sił, ponieważ Kijów osobno szkoli tych żołnierzy do nadchodzącej kontrofensywy i celowo powstrzymuje ich od walk". Optymizm podsyca także szef Kancelarii Prezydenta Ukrainy Andrij Jermak, który uważa, że armia wciąż posiada potencjał. - Myślę, że w każdej wojnie przychodzi czas, kiedy trzeba przygotować nowy personel, co się właśnie dzieje - stwierdził w rozmowie z "WP". Media: Zachód przekazuje za mało sprzętu. Rosja ma przewagę liczebną Wypowiadający się anonimowo ukraińscy urzędnicy nie są już tak pozytywnie nastawieni. Wątpią oni w powodzenie wiosennej ofensywy, ponieważ Zachód obiecał jedynie "symboliczną" liczbę czołgów, które do przeprowadzenia ataku są niezbędne. - Chciałbym wierzyć w sukces, ale patrzę na zasoby i pytam: "Czym mamy walczyć?" - mówi jeden z przedstawicieli rządu w Kijowie. - Nie mamy ludzi ani broni. Kiedy jesteś w ofensywie tracisz dwa lub trzy razy więcej zasobów. Nie możemy sobie na to pozwolić - dodał inny. Szef ukraińskiego wywiadu gen. Kyryło Budanow powiedział w rozmowie z "The Washington Post", że Rosja ma w Ukrainie około 325 tys. żołnierzy, a kolejne 150 tys. zmobilizowanych może wkrótce do nich dołączyć. "Ukraińscy żołnierze zgłaszają niedobory amunicji i przewagę liczebną Rosjan" - podkreślają media. Na początku pełnoskalowej wojny wielu Ukraińców zgłosiło się na ochotników do służby wojskowej, lecz byli też tacy, którzy uchylali się od armii. Teraz ci mężczyźni, którzy się nie zwerbowali, boją się, że dostaną powołania wprost na ulicy. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zamknęła nawet ostatnio konta na Telegramie, które pomagały im unikać miejsc, w których władze rozdawały wezwania do wojska - zaznacza "WP". "Ukraina straciła 120 tys. żołnierzy" "Ukraina utrzymuje w tajemnicy liczbę poległych żołnierzy, nawet przed swoimi zagorzałymi zwolennikami z Zachodu" - pisze "The Washington Post " i w oparciu niemieckie dane wywiadowcze szacuje, że od początku wojny 120 tys. ukraińskich żołnierzy zostało zabitych lub rannych. Mimo to amerykańscy urzędnicy podkreślają, że spodziewają się rozpoczęcia ukraińskiej kontrofensywy pod koniec kwietnia lub na początku maja, doskonale zdając sobie sprawę z pilnej potrzeby doposażenia Kijowa. Zarówno w oficjalnych i nieoficjalnych komunikatach Zachód utrzymuje silne wsparcie polityczne i wojskowe dla Ukrainy - wynika z ustaleń gazety.