Portal Rise twierdzi, że Rosjanie szukają kandydatów do sił zbrojnych m.in. poprzez komunikator Telegram. Gazeta online ustaliła, że trzyletnie kontrakty dotyczą jednej z rosyjskich formacji na terenie separatystycznego regionu Naddniestrza, we wschodniej Mołdawii. Reporterzy portalu, którzy dotarli do osób prowadzących werbunek, ustalili, że rekruci z Mołdawii po podpisaniu umowy z armią rosyjską na początku realizacji kontraktu mieliby uzyskiwać wynagrodzenie za pośrednictwem jednego z rosyjskich banków. Oficjalnie nie figurowaliby jako członkowie sił zbrojnych, ale jako osoby wykonujący inne zawody, np. tragarza lub rzeźnika. Kandydaci mają nie wiedzieć, że trafią na wojnę Rise odnotowuje, że prowadzące werbunek osoby nie podają wprost, że kandydaci mogą zostać wysłani na wojnę do Ukrainy. Według portalu rekruterzy nie zaprzeczają jednak, że nowe nabytki rosyjskiej armii trafią w rejon konfliktu. Kiszyniowski portal Stiri twierdzi, że informacja o możliwym werbunku przez Rosjan obywateli Mołdawii na wojnę pojawiła się w kwietniu za sprawą szefa dyplomacji tego kraju Nicu Popescu. Minister oświadczył, że służby Mołdawii potwierdziły próby nakłaniania na wyjazd na wojnę do Ukrainy osób z Naddniestrza, gdzie stacjonują wojska rosyjskie.