Ukrainska Prawda przywołuje publikacje rosyjskich mediów, według których nad miastem widać kłęby różowego dymu. W prorosyjskich źródłach pojawiły się sugestie, że przyczyną pożaru mógł być wybuch substancji chemicznych. "Źrodła Ukrainskiej Prawdy wśród ukraińskich wojskowych potwierdziły, że doszło do wybuchu oraz pożaru" - podał portal. Zacięte walki w rejonie zakładów chemicznych Azot W Siewierodoniecku w obwodzie ługańskim, gdzie toczą się zaciekłe walki o kontrolę nad miastem, siły ukraińskie bronią się m.in. w strefie przemysłowej, gdzie znajdują się zakłady chemiczne Azot. Według władz obwodu na ich terenie ukrywa się 568 osób, w tym 38 dzieci. Dowódca ukraińskiego batalionu broniącego Siewierodoniecka Petro Kuzyk powiedział wcześniej Sky News, że "chemikalia w zakładach Azot w Siewierodoniecku na Ukrainie grożą nie tylko życiu setek ukrywających się tam cywilów, ale też katastrofą ekologiczną dla całego regionu". Ostrzegł, że wybuch "mógłby zniszczyć całe miasto". - To będzie katastrofa ekologiczna dla całego regionu. Jeśli dojdzie do nieprzewidzianej eksplozji, nie będzie już miasta - ani jego obrońców, ani atakujących. Wybuch zniszczy wszystko - mówił. Hajdaj: Cele Rosji to zajęcie Siewierodoniecka i odcięcie trasy Lisiczańsk-Bachmut - Rosja rzuca wszystkie rezerwy na dwa kierunki. Pierwszy to Siewierodonieck, a drugi to Zołote, Kamiszuwacha, Popasna - powiedział w sobotę szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj. Celem przeciwnika jest zajęcie stolicy obwodu i odcięcie trasy Lisiczańsk-Bachmut, by otoczyć siły ukraińskie. Hajdaj zapewnił, że pomimo zmasowanych ataków wojsk rosyjskich, tych celów nie udaje się im osiągnąć. Siły rosyjskie kontrolują większą część Siewierodoniecka, ale nie całe miasto. Trasa Lisiczańsk-Bachmut jest ostrzeliwana i punktowo atakowana, lecz jej także przeciwnik nie kontroluje. - Oni próbują okrążyć naszych wojskowych. Gdyby udało im się odciąć trasę, to możliwe byłoby okrążenie operacyjne, ale to się im nie udaje - oświadczył Hajdaj w wypowiedzi dla ukraińskiej telewizji, opublikowanej w Telegramie. Urzędnik skomentował również sytuację w zakładach chemicznych Azot w Siewierodoniecku, gdzie wciąż przebywa 568 osób, w tym 38 dzieci. Zauważył, że ludzie ci, mimo wielokrotnych próśb, nie zdecydowali się na ewakuację. Drogi ewakuacji i dostarczania pomocy do miasta wciąż istnieją - powiedział. - Sytuacji w zakładach Azot nie można porównać do Azowstalu w Mariupolu, bo to nie jest - jak tam - podziemne miasto. To kilka schronów, które nie są ze sobą połączone - powiedział Hajdaj.