Jak napisał "New York Times", generał Siergiej Surowikin - jeden z najpopularniejszych generałów w Rosji - miał wiedzieć z wyprzedzeniem o planach Jewgienija Prigożyna dotyczących wszczęcia zbrojnego buntu przeciwko rosyjskiemu dowództwu wojskowemu. W niedzielę po południu doszło do załamania buntu Prigożyna, a on sam na mocy porozumienia wynegocjowanego z Aleksandrem Łukaszenką wyjechał z kraju, prawdopodobnie na Białoruś. Zobacz: Wojna na Ukrainie - RAPORT specjalny Interii Wojna na Ukrainie. Generał Surowikin aresztowany Rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow, pytany w środę o doniesienia "New York Times" na temat Surowikina, nazwał je "spekulacjami i plotkami". Jednak wieczorem "The Moscow Times" przekazał, że były głównodowodzący siłami zbrojnymi Rosji na Ukrainie (od października 2022 r. do stycznia 2023 r.) został aresztowany. Z kolei na kremlowskich, propagandowych kontach w mediach społecznościowych pojawiają się doniesienia o tym, że generał Surowikin ma przebywać w areszcie śledczym Lefortowo, w południowo-wschodnim okręgu administracyjnym Moskwy. Do domniemanego zatrzymania Surowikina miało dojść już w niedzielę. "Surowikina nie widziano od soboty - nie wiadomo na pewno, gdzie znajduje się generał, istnieje wersja, że jest on przesłuchiwany" - napisano na kanale Rybar, który powołuje się na źródła zbliżone do rosyjskich służb bezpieczeństwa. Zła sława generała "Armagedona" Gen. Surowikin, określany jest przez rosyjskie media jako "generał Armagedon" w związku z reputacją bezlitosnego dowódcy. Jest weteranem wojen w Czeczenii i Syrii. Był odznaczany przez Władimira Putina. W październiku Surowikin został głównodowodzącym sił zbrojnych Rosji na Ukrainie - to on przygotował i przeprowadził zorganizowany odwrót rosyjskich sił z zachodniego brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim, co miało zmniejszyć rosyjskie straty w obliczu prowadzonej przez Ukraińców kontrofensywy. W przeszłości Surowikin m.in. zaliczył pobyt w areszcie śledczym Matrosskaja Tiszyna - został skazany na wyrok w zawieszeniu za nielegalny obrót bronią, a jak napisało Radio Swoboda, miał także doprowadzić do śmierci swego podwładnego. Oficjalnie śmierć płk. Andrieja Sztakala uznano za samobójstwo, mimo że wojskowy zginął nie ze swojej broni, a z broni adiutanta Surowikina. Śledztwo jednak umorzono. Wedle oficjalnej wersji Sztakal dostał broń od adiutanta dowódcy, by zdać ją do zbrojowni. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!